Po tym, jak Wałęsa pojawił się na kongresie Libertas w Rzymie, PO miała kłopot. W ostatnich dniach wydawało się, że został on załagodzony. Liderzy PO odetchnęli z ulgą, gdy były prezydent przyjął zaproszenie Donalda Tuska na Wawel 4 czerwca. Informacja DZIENNIKA, że Wałęsa jedzie do Madrytu, a potem kilku innych europejskich stolic, by promować kandydatów Libertas, poraziła ich. Tym bardziej że wczoraj rano Wałęsa to potwierdził.

Reklama

Politycy PO nie wiedzieli, jak zareagować. Bo nikt nie wie, czy to gra polityczna byłego prezydenta, czy tylko transakcja. Czy Wałęsa angażuje się po stronie konkurencji PO tylko na okres kampanii do europarlamentu, czy ma dalej idące plany polityczne.

"My chcemy podkreślić rolę pana prezydenta Wałęsy w obaleniu komunizmu, bo niektórzy mu ją odbierają" - mówił w RMF wicepremier Grzegorz Schetyna, unikając odpowiedzi na pytania o związki legendy "Solidarności" z Declanem Ganley'em. Stwierdził tylko, że to są aktywności Wałęsy, z którymi "trudno się zgodzić i trudno je przyjąć w sposób pozytywny".

Ale kilkanaście minut później w Radio Zet Radosław Sikorski nie robił już uników. Skrytykował Wałesę, że rozmienia się na drobne, psuje swój wizerunek i chodzi mu tylko o pieniądze. Do szefa MSZ dołączył Janusz Palikot. W TVN24 podsumował: "Wałęsę kocham i nienawidzę jednocześnie, tak jak wielu polityków PO."

I otwarcie przyznał, że Donald Tusk ma z byłym prezydentem kłopot. Próbował pomóc. Oczywiście w swoim stylu. Stwierdził, że jest w stanie przebić Ganleya. "Jeśli daje Wałęsie 100 tys. euro, to ja proponuję 110 tys. - zaoferował Palikot. Miał tylko jeden warunek: żeby były prezydent nie jechał ani do Madrytu, ani na żadną inną imprezę Libertas. Ale były prezydent namówić się nie dał.

Reklama

Czy to oznacza, że Wałęsa definitywnie rozstaje się z Platformą? Politycy partii Tuska w to nie wierzą. "Przetrwamy okres kampanii i znów będzie chciał być z nami" - mówi poseł z południa Polski. Szef kampanii wyborczej PO Grzegorz Dolniak zapewnia, że prezydent Wałęsa jest mile widziany na konwencjach wyborczych jego partii. "Dowodem jest zaproszenie go na Śląsk na 16 maja" - mówi. Ale Wprost.pl podało wczoraj, że Wałęsa tam się nie pojawi. Tego samego dnia ma wykład na Pomorskim Kongresie Obywatelskim w Gdańsku. Jeden z członków zarządu PO buńczucznie deklaruje: "My go już tak nie potrzebujemy jak wcześniej, więc głupoty niech teraz robi na swój rachunek."

>>>Lech Wałęsa w rok zarobił ponad milion

Poseł Arkadiusz Rybicki w sprawie Wałęsy zaleca spokój. Podkreśla, że nie wiadomo, czy jego zobowiązania wobec Ganley'a nie są tylko finansowe. Nie tylko Rybicki się nad tym głowi. Im wyżej w partyjnej hierarchii Platformy, tym problem z Wałęsą jest większy. "Przecież 4 czerwca to Wałęsa będzie gwiazdą. Nie może nie być, ale teraz rzeczywiście jest kłopot" - mówi osoba z kierownictwa PO. Tyle że Platforma sama go sobie sprowadziła na głowę. Dziś politycy tej partii z rozgoryczeniem wspominają deklarację złożoną przez Tuska w grudniu 2008 r. "Jesteśmy tu po to, by Lech Wałęsa nigdy nie był sam" - mówił premier podczas uroczystości 25. rocznicy przyznania Wałęsie Pokojowej Nagrody Nobla. Były prezydent płakał ze wzruszenia. Wtedy nikt nie przypuszczał, że obok Wałęsy pojawi się Ganley. PO miała mieć monopol na legendę "Solidarności".

Reklama

Dziś politykom tej formacji trudno się pogodzić z nieoczekiwaną woltą Wałęsy. Dlatego wicepremier Schetyna deklaruje, że kilku polityków będzie namawiać byłego prezydenta, by zrewidował swój stosunek do Libertasu. Tylko kto mógłby wywrzeć taki wpływ na Wałęsę? W Platformie zdania są podzielone. Jedni wskazują na samego Tuska. "Bo jak zadzwoni kto inny, to Wałęsa może być urażony" - mówi członek władz partii. Ale jest problem. "Nie sądzę, żeby w obecnej sytuacji Tusk chciał go przekonywać, bo Wałęsa mógłby to potem upublicznić. Przecież on jest kompletnie nieprzewidywalny" - wyjaśnia inny ważny polityk PO.

Jeśli nie Tusk, to kto? Politycy PO wskazują na świetne kontakty Wałęsy z braćmi Rybickimi: Arkadiuszem i Sławomirem. "Nadmierne perswazje mogłyby go tylko usztywnić, ale rozmawiać trzeba" - mówi ten pierwszy. A drugi, podkreślając, że to jego prywatna inicjatywa, zapowiada: "Zaproszę go na ryby na Kaszuby w czerwcu, już po wyborach, i będę chciał z nim o tym porozmawiać. Problem w tym, że pomysł Sławomira Rybickiego nie rozwiązuje najbardziej palącego problemu, czyli Wałęsy popierającego Ganley'a u boku premiera Tuska na obchodach 4 czerwca."