Janusz Palikot ze szczerego serca apeluje do Lecha Wałęsy. "To od Pana zależy, czy ludzie pokroju Giertycha, Wierzejskiego, Farfała i Bendera wezmą Pana na sztandary Libertasu. To od Pana zależy, czy będzie Pan nadal dla Polaków symbolem wielkich przemian, czy też stanie się Pan wiejącą na wschodnim wietrze chorągiewką" - pisze poseł PO w otwartym liście do Wałęsy, który umieścił na swoim blogu na platformie onet.pl.

Reklama

>>>Włęsa jest za PO a nawet za Libertas

Palikot przyznaje, że jest gorącym zwolennikiem Wałęsy, jednak już dawno pogubił się w jego działaniach: "Nie pojmuję, że godzi się Pan nakładać na siebie maskę Giertycha i jego pobratymców! Nie pojmuję, jak może Pan czuć komfort równoległego występowania na kongresach euroentuzjastów i eurosceptyków. Nie rozumiem tej gry" - stwierdza poseł Platformy.

Palikot próbuje wziąć Wałęsę pod włos; "Pan jest wielki, większy niż ten Ganley i cała kamaryla endeckich karłów razem wzięci. Nawet jeśli chcą zrobić z Pana prezydenta Unii, to przecież - cóż to za frajda dla Pana: być wśród karłów prezydentem???".

Reklama

>>>Wielki kłopot Platformy. Co zrobić z Wałęsą

Jeżeli jednak Lech Wałęsa mimo wszystko zdecyduje się pojawić na dzisiejszym kongresie Libertasu w Madrycie poseł Palikot ma do niego ogromną prośbę: "Proszę stanąć naprzeciw wyznawców Ganleya i wbić im śrubokręt prosto w serce: by nie mogli więcej mieszać(...) Pan jest sobą i za to Pana kochamy” - kończy Palikot.