"Obiektywnie winna jest historia polskiej transformacji, ponieważ zostawiła związkowców poza nawiasem zachodzących zmian, ale subiektywnie wina, jak zawsze leży po środku" - powiedział DZIENNIKOWI politolog Wawrzyniec Konarski.

>>>Nie będzie debaty Tuska ze stoczniowcami

Reklama

Zdaniem Bartłomieja Biskupa, politologa z UW, wiele symptomów już wcześniej wskazywało na takie rozstrzygnięcie: "Należałoby się zastanowić, czy ktoś w ogóle chciał tej debaty. Do końca nie były znane szczegóły o fundamentalnym dla jej powodzenia znaczeniu: ile będzie związków, kto będzie moderował..."

Biskup podkreśla, że kwestię debaty należy rozpatrywać jedynie w świetle toczącej się przed eurowyborami kampanii wyborczej. "Każda ze stron grała o swoje interesy. Premier o sondaże, związkowcy o stocznię. Jeżeli doszłoby do kłótni między przedstawicielami różnych związków zawodowych, Tusk miałby ich na widelcu" - powiedział nam Bartłomiej Biskup. Z drugiej strony przedstawiciel OPZZ i "S" "powinni umieć dogadać się z mniejszymi związkowymi kolegami" - zastrzega Konarski.

>>>Związkowcy: Nawet ZOMO się nie baliśmy

Politolodzy jednogłośnie przyznają, że na rezygnacji OPZZ i Solidarności najbardziej skorzysta premier. "Debata przecież się odbędzie, tylko bez dwóch najważniejszych związków, a Tusk dostanie przedwyborcze wystąpienie w dobrym czasie antenowym" - tłumaczy Bartłomiej Biskup. "Teraz związkowcom wyjątkowo trudno będzie przebić się ze swoimi postulatami do mediów" - wtóruje mu Konarski. Ma dla nich jednak dobrą radę - "prosty, emocjonalny komunikat".

>>>Chemiczny Donald na stoczniowej ulotce

Zdaniem specjalistów, to nie koniec sporu premier kontra związkowcy. "Pokłosie zobaczymy 4 czerwca, w czasie obchodów 20-lecia upadku komunizmu w Polsce. "Znów w świat pójdzie komunikat, że jesteśmy pieniaczami nawet w tak uroczystych chwilach" - ubolewa Wawrzyniec Konarski.