>>>Kownacki zarabiał 31 tysięcy dziennie
"W związku z informacjami dotyczącymi pracy ministra Piotra Kownackiego w Banku Ochrony Środowiska uprzejmie informujemy, że zarzuty przedstawione w publikacji są nieprawdziwe i w całości oparte na anonimowych źródłach. O ich wiarygodności może też świadczyć fakt, że rzekome rewelacje zdecydowano się opublikować właśnie teraz - w osiem lat po zakończeniu przez Piotra Kownackiego pracy w BOŚ" - pisze prezydenckie biuro prasowe.
Piotr Kownacki osobiście do zarzutów nie chce się odnosić, gdyż wiąże go beztreminowa tajemnica bankowa. Prezydencka kancelaria podkreśla fakt, że Kownacki został pozytywnie oceniony w trybie przewidzianym w kodeksie spółek handlowych i uzyskał absolutorium za wszystkie okresy pracy w Banku Ochrony Środowiska.
Pytany o sprawę prezydent Lech Kaczyński odparł tajemniczo, że "to mu przypomina okres tak zwanej inwigilacji prawicy". "Coraz bardziej to, co się w tej chwili dzieje, przypomina mi tamten okres" - stwierdził prezydent.
>>> Afera z prezydenckim ministrem w tle
Według doniesień Radia ZET, Bank Ochrony Środowiska miał stracić 100 mln złotych na handlu długami szpitali. Decyzje o kupowaniu długów po zawyżonych cenach miał podejmować właśnie Kownacki. On sam zapewnia, że była to trafiona inwestycja. Przypomina, że otrzymał od Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy BOŚ skwitowanie, czyli zatwierdzenie wszystkiego, co robił w banku.
Innego zdania jest Stefan Niesiołowski. "Jeżeli informacje dotyczące nieudanych inwestycji Kownackiego się potwierdzą, to jest on przestępcą" - mówi nam wicemarszałek Sejmu. Zastrzega jednak, że z ostateczną oceną sytuacji wstrzyma się do czasu zakończenia śledztwa.
Według nieoficjalnych informacji, sygnały o nieudanych inwestycjach Piotra Kownackiego w BOŚ docierały do polityków już kilka miesięcy temu. Pojawiały się też sugestie, że nie była to jedynie nieudana inwestycja, ale przemyślany system wyprowadzenia pieniędzy z banku.