Wirus A/H1N1 zabijał przede wszystkim w Meksyku. Jednak tam ludzie zarażali się bezpośrednio od zwierząt, przez co przebieg choroby był ostrzejszy. Nie wszystkich chorych stać było na leki, które łagodziły przebieg grypy. Stąd wysoka śmiertelność i narodziny paniki, która towarzyszy chorobie do tej pory.

Reklama

>>>Przyniósł świńską grypę z przedszkola

Na całym świecie odnotowano około 28700 przypadków świńskiej grypy w 74 krajach. Zmarło 144 chorych. Śmiertelność wynosi więc 1 na 200. Ciągle przybywa chorych. Szczególnie dużo nowych przypadków zanotowano w Australii - około tysiąca. W związku z tym Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła najwyższy stopień zagrożenia - oznaczający światową pandemię. To pierwsza globalna pandemia grypy od 41 lat.

"Jesteśmy gotowi; będziemy postępować tak, jak postępowaliśmy dotychczas - zgodnie z zapisami krajowego planu pandemicznego" - mówi Ewa Kopacz i dodaje że Polska ma zabezpieczony zapas leków na wypadek, gdyby "zachorowań namnożyło się zbyt wiele".

Jej zdaniem, w żaden sposób nie można przywiązywać się do liczby czterech milionów zachorowań w Polsce, która pojawiła się w mediach. "To wróżenie z fusów. Nigdy nie wiadomo, ile będzie zachorowań" - powiedziała dziś w TVN24. Jej zdaniem, najgorzej może być jesienią, gdy wirus przejdzie kolejne mutacje. "Poza tym pamiętajmy, jak łagodnie wyglądały te przypadki, które mieliśmy w Polsce " - uspokaja Kopacz.