MARCIN GRACZYK: Jak pan ocenia szanse Jerzego Buzka na fotel szefa europarlamentu?
JACEK SARYUSZ-WOLSKI*:
Ma większe szanse niż kontrkandydat, czyli przedstawiciel Włoch, pan Mauro. Ale nic nie jest przesądzone.

Premier Silvio Berlusconi mówi, że trudno, by szefem Parlamentu Europejskiego został przedstawiciel państwa, które wciąż nie podpisało się pod traktatem z Lizbony.

Niektórzy będą starać się wykorzystać ten argument, ale to nikogo nie przekonuje. Wszyscy w Europie wiedzą, że za nami jest już parlamentarna ratyfikacja. Została tylko kwestia podpisu pana prezydenta. A ten będzie zaraz po tym, jak Irlandczycy w powtórnym referendum powiedzą tak. A wszystko wskazuje na to, że tak się stanie. Skoro tak, to argument staje się bezprzedmiotowy.

Reklama

Jak chcecie zabiegać o poparcie dla Buzka?
Przekonujemy naszych partnerów, że już najwyższy czas na to, by przedstawiciel nowych krajów UE objął funkcje z najwyższej półki. Po drugie spośród nowych członków Polska jest krajem największym. Po trzecie rzecz rozgrywa się wewnątrz grupy chadeckiej, a tu polska reprezentacja PO i PSL również osiągnęła znakomity wynik - podwoiliśmy stan posiadania i wszyscy to uznają. Najważniejsze jest jednak to, że mamy bardzo dobrego kandydata, który cieszy się powszechnym szacunkiem. Na tej sprawie teraz się koncentrujemy.

To wystarczy? Planowane na ten tydzień spotkanie Donalda Tuska z premierem Berlusconim wyjaśni tę sytuację?

Sądzę, że w trakcie szczytu Europejskiej Partii Ludowej poprzedzającego główny szczyt UE, dojdzie do takiego spotkania. Trudno powiedzieć, czy będzie ono w jakiś sposób rozstrzygające. Poprzednia taka rozmowa w kuluarach kongresu EPP w Warszawie go nie przyniosła - pozostaliśmy z Włochami w przyjaznej rywalizacji. Tak może być i tym razem. W zeszłym tygodniu byłem na spotkaniu kierownictwa EPP. Mam wrażenie, że wszystkim zależy, by dojść w tej sprawie do porozumienia i uniknąć wewnętrznego podziału we frakcji. Wszyscy szukamy wariantu B, który obejmowałby jakieś rekompensaty dla Włochów. Wiem, że Włosi też szukają takich rekompensat dla nas.

A na ile poważne jest zagrożenie, że Buzek padnie ofiarą rozgrywki między EPP a pozostałymi frakcjami o kandydaturę Barroso na szefa Komisji Europejskiej?

Mam nadzieję, że tak się nie stanie. Ale to prawda, liberałowie, socjaliści i zieloni stają w poprzek. Chcą odłożenia decyzji w sprawie prezydenta elekta na późną jesień, po referendum irlandzkim. Liberałowie w zamian za poparcie dla szefa Komisji dodatkowo oczekują poparcia EPP dla ich własnego kandydata na szefa parlamentu i wycofania naszego.

Buzek może być ceną, jaką EPP będzie musiała zapłacić za Barroso?
EPP nie jest skłonna płacić takiej ceny. Takie stawianie sprawy jest dla nas nie do przyjęcia.

Jeśli Barroso będzie szefem Komisji Europejskiej, Buzek będzie mógł spać spokojnie?
Na pewno dużo spokojniej będziemy mogli rozstrzygać tę kwestię.

Reklama

Przyjmijmy scenariusz optymistyczny: Buzek zostaje szefem parlamentu. To oznacza, że propozycja unijnego resortu dla przedstawiciela Polski może być nieco gorsza. Już pojawiły się takie opinie, że skoro Polak będzie kierował parlamentem, to drugi Polak nie może zajmować jednego z najbardziej prestiżowych miejsc w Komisji, a o takie przecież graliśmy.

Nie chodzi o prestiż, ale ważny dla polskiego interesu resort. Zasada jest taka, że dąży się do osiągnięcia planu maksimum. Naszym celem wciąż jest objęcie możliwie najważniejszych stanowisk i w parlamencie, i Komisji.

Która teka w Komisji interesuje nas najbardziej?
Przede wszystkim zgodnie ze słowami premiera Tuska ważna jest teka gospodarcza. Albo coś z obszaru polityki zagranicznej: Partnerstwo Wschodnie, bezpieczeństwo energetyczne. Ale w tej sprawie ostateczny wynik zależy od negocjacji premiera z nowym szefem Komisji.

Janusz Lewandowski dalej jest kandydatem numer jeden do objęcia teki komisarza?
Premier wymienił trzy nazwiska. Gdyby to miała być ważna teka gospodarcza, tobym wskazywał na Lewandowskiego. Jeśli polityka regionalna, to kandydatem byłaby pewnie pani Huebner. To jednak mało prawdopodobne, by otrzymać ją powtórnie, bo "płodozmian" jest zasadą w Komisji. Moje nazwisko pada w kontekście spraw zagranicznych. Na razie jest jednak za wcześnie, by to rozstrzygać. Według przewidywań nowa Komisja rozpocznie prace dopiero w styczniu 2010 roku.

p

Jacek Saryusz-Wolski, eurodeputowany, wiceszef PO