Komisja wszczęła wobec Polski procedurę nadmiernego deficytu. W unijnym dokumencie, do którego dotarła Agencja Reutera, napisano jasno: "Polska musi zakończyć obecne powiększenie deficytu tak szybko, jak to możliwe, najpóźniej w 2011 r."

Reklama

Wynoszący 3 proc. limit został przekroczony już w ubiegłym roku i wyniósł 3,9 proc. PKB. W tym roku, według Komisji, wzrośnie do 6,6 proc.

Jeśli Polska nie spełni żądań Unii, w najgorszym razie grozi nam nawet odcięcie dostępu do funduszy unijnych. Zagrożone mogą być też starania o wstąpienie do strefy euro, bowiem warunkiem niezbędnym wstąpienia jest właśnie maksymalny poziom 3 proc. PKB.

Polscy politycy tonują emocje. "To jest standardowa procedura. Wszystkie kraje, które przekraczają granicę 3 proc., spotykają się z reprymendą ze strony Komisji" - mówi eurodeputowany PO Jacek Saryusz-Wolski.

Reklama

Polityk podkreśla też, że deficyty budżetowe, przekraczające 5, a nawet 10 proc. PKB, to dziś bolączka największych członków Unii. "Polska z przekroczeniem 4 zamiast 3 proc. PKB jest europejskim czempionem. Do tego mamy najbardziej pozytywne wskaźniki wzrostu gospodarczego. Nie sądzę, byśmy musieli się obawiać unijnych sankcji" - uspokaja. W identycznym tonie wypowiada się posłanka PiS Aleksandra Natalli-Świat. "Gdyby zostały nam cofnięte fundusze unijne, byłoby to skrajnie niesprawiedliwe traktowanie Polski. W sytuacji kryzysu większość krajów zwiększa deficyt" - podkreśla.

Dokument autorstwa Komisji zostanie opublikowany w środę. Procedura nadmiernego deficytu zostanie wszczęta nie tylko wobec Polski, ale również Rumunii, Litwy i Malty.