"Manewr zajmowania miejsca za kierownicą przez Kalisza obserwowaliśmy z zapartym tchem. Dwa dni temu polityk SLD pojechał do urzędu skarbowego na warszawskich Bielanach, by załatwiać sprawy. Ale to nie wizyta w skarbówce sprawiła mu prawdziwy problem. Wielkim wyzwaniem było wsiadanie do auta przed wyjazdem" - pisze "Fakt".

Reklama

>>> Czego pragną Polacy? Auta Kwaśniewskiego

I tak opisuje całą sytuację. "Pierwsze podejście - z lewej strony auta. Chwila zastanowienia, ocena sytuacji i wędrówka na stronę prawą. Szybkie otwarcie drzwi, rzut marynarką na siedzenie i... powrót na stronę lewą. Teraz do dzieła: najpierw jedna ręka, potem noga, głowa, plecy... Czas: minuta z hakiem".

Tabloid ma oczywiście radę dla posła Kalisza. "Może nadeszła pora na zmianę auta? Być może mercedes klasy S byłby bardziej... przyjazny. Wielcy politycy zasługują przecież na wielkich rozmiarów auta" - zauważa.