"Nie będzie na pewno zgody na projekt, który zakłada powrót do abonamentu" - stwierdził kategorycznie Chlebowski. Na poniedziałkowym spotkaniu w Pałacu Prezydenckim twórcy zaproponowali Lechowi Kaczyńskiemu napisanie nowego prawa medialnego pod jego auspicjami. Jego najważniejszą cechą jest zachowanie abonamentu. Zmieniłby się tylko sposób jego ściągania, na przykład na doliczenie go do rachunków za prąd.

Reklama

>>>Co z ustawą medialną? Decyzja dopiero jutro

Ten pomysł podoba się PiS, który wydaje się naturalnym sprzymierzeńcem tej inicjatywy. "Jesteśmy za niezależnym finansowaniem mediów publicznych. Gdyby okazało się na przykład, że dzięki rachunkowi za prąd Polacy finalnie płaciliby mniej, byłaby to ciekawa propozycja" - mówi Mariusz Błaszczak, rzecznik klubu parlamentarnego PiS. Przyznaje jednak, że bez poparcia PO ustawa nie ma szans. "Nieważne, czy projekt jest dobry, czy zły, jeżeli zgłaszamy go my albo prezydent, od razu trafia do kosza" - dodaje Błaszczak.

Na razie nie wiadomo, jak na inicjatywę twórców zapatrują się PSL i SLD.

Ludowcy czekali w napięciu na decyzję Lecha Kaczyńskiego w sprawie ustawy medialnej autorstwa Platformy. Podobnie lewica, ale Grzegorz Napieralski nie wiąże z nową inicjatywą dużych nadziei. "Mamy swoją ustawę, która gwarantuje stabilne finansowanie i którą popierają twórcy. Nie widzę potrzeby, aby prezydent w cokolwiek się włączał" - mówi szef SLD.

Wieczorem szefowie klubów PO, SLD i PSL spotkali się na zaproszenie Zbigniewa Chlebowskiego. Ich rozmowa odbywała się jeszcze przed spodziewanym ogłoszeniem decyzji prezydenta. Politycy mieli omawiać możliwe scenariusze dalszego postępowania w sprawie ustawy medialnej. Szef klubu PO uprzedził jednak, że w spotkaniu nie weźmie udziału wbrew wcześniejszym zapowiedziom minister finansów Jacek Rostowski.

Polityk Platformy nie chciał ujawnić szczegółowo, o czym zamierza rozmawiać z liderami SLD i PSL. Ale wiadomo, że to spotkanie raczej nie należało do łatwych. Z nieoficjalnych informacji wiadomo, że szef klubu PO miał zaproponować konkretną sumę pieniędzy, która zostanie zapisana w budżecie, na TVP i Polskie Radio. Ale czy to coś da? "Po co mamy rozmawiać z przewodniczącym Chlebowskim, skoro jutro przyjdzie premier Donald Tusk i złamie wszystkie wcześniejsze ustalenia? Były dwie ustawy medialne i my dwa razy zachowaliśmy się fair" - mówi Grzegorz Napieralski.

A jeden ze współpracowników Napieralskiego dodaje - "To, co robi PO, jest niepoważne. Po co w ogóle te spotkania? Przecież wszyscy wiedzą, że po cichu Platforma dogadała się z Farfałem. Nas koszą w TVP gdzie i jak tylko mogą. I co? My teraz mamy im pomagać? Chyba żartują".