Odtajniona zostanie tylko część materiałów byłego Urzędu Ochrony Państwa - tak zdecydował minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Ponoć w archiwum znajdują się pikantne szczegóły z życia czołowych polityków prawicy oraz informacje dotyczące afer gospodarczych, w tym z Art-B oraz FOZZ.
Przypomnijmy, że w teczce prezesa PiS - odtajnionej w ubiegłym tygodniu - wśród materiałów SB znalazły się też dwa podrobione dokumenty o podpisaniu przez niego deklaracji lojalności w czasie stanu wojennego. W rzeczywistości Jarosław Kaczyński odmówił podpisania lojalki. Sprawa fałszerstwa wyszła dwukrotnie. Na początku lat 90. fałszywkę opublikował tygodnik "Nie". Z kolei w 1997 r. w osławionej szafie pułkownika Lesiaka, kierującego tajnym zespołem do zadań specjalnych w UOP, znaleziono tę samą fałszywą lojalkę wraz z próbkami pisma Jarosława Kaczyńskiego - przypomina "Rzeczpospolita".
Tygodnik "Nie" po przegranym procesie musiał przeprosić Kaczyńskiego. Minister Ziobro zdaje sobie sprawę, że całkowite odtajnienie akt UOP wywoła lawinę pozwów sądowych. Dlatego woli zachowywać się jak saper na polu minowym i posuwać się do przodu małymi kroczkami. Jest w wyjątkowo niekomfortowej sytuacji - jeśli ujawni całość akt, narazi się partyjnym kolegom. A jeśli pokaże tylko niektóre dokumenty, opozycja oskarży go o ukrywanie brudnej przeszłości polityków prawicy.
Czy minister Ziobro przestraszył się akt UOP? Miał ujawnić, co w latach 90. służby zbierały na prawicę, ale zajrzał do archiwum i... szybko zmienił zdanie. Według "Rzeczpospolitej" są tam ponoć materiały kompromitujące czołowych polityków - informacje o ich wybujałym życiu obyczajowym i udziale w największych aferach gospodarczych. Czy te papiery również zostały sfałszowane, jak osławiona lojalka Jarosława Kaczyńskiego?
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama