Według tygodnika, Marcin Rosół, 27-letni asystent Donalda Tuska, oraz jego rówieśnik Piotr Wawrzynowicz, prawa ręka skarbnika PO, od lat kradli partyjne pieniądze. Mechanizm przekrętu był dziecinnie prosty. Oszuści nakłaniali wolontariuszy i członków młodzieżówki PO do podpisywania umów na wykonanie fikcyjnych zadań dla sztabu wyborczego. Tłumaczyli, że to dla dobra partii, bo trzeba obejść nieżyciowe przepisy finansowe.

Potem sztab przelewał pieniądze na konta osób, z którymi podpisano lipne umowy - zwykle 3-5 tys. zł. Podstawieni działacze oddawali większość tych sum Marcinowi Rosołowi, najczęściej w gotówce - czytamy w "Newsweeku". Czasem dostawali niewielkie kieszonkowe za przysługę - po kilkaset złotych. Ponoć niektórzy z nich teraz gotowi są zeznawać przed sądem.

Według tygodnika, pierwszego przekrętu młodzi oszuści dokonali podczas kampanii wyborczej do europarlamentu w 2004 roku. Kolejnych w zeszłym roku.

Tusk i Rokita są załamani. Platforma zawiesiła obydwu działaczy w obowiązkach do czasu wyjaśnienia sprawy. Oskarżeni twierdzą, że informacje zawarte w artykule są fałszywe. Chcą oddać sprawę do sądu.