Bartoszewski nikogo też nie ma zamiaru przepraszać. "Nie popełniłem błędu. LPR nie była przeze mnie wybierana do parlamentu i nie ma prawa mnie pouczać" - grzmi były szef polskiego MSZ.
Dodał, że podpisując się pod wspólnym listem byłych szefów polskiej dyplomacji, kierował się racją stanu Polski. "Oświadczenie nie dotyczy osoby pana prezydenta, tylko ważności dla Polski instytucji Trójkąta Weimarskiego - podkreślił z całą mocą.
Poseł LPR Wojciech Wierzejski nie przebierał w słowach, krytykując Bartoszewskiego. Ocenił, że były minister nie zastanowił się, co robi. Innym eksministrom się nie dziwi, bo to "bardzo radykalni przeciwnicy polityczni".
Prezydenci Polski, Francji i Niemiec mieli spotkać się w poniedziałek. Ale rozchorował się Lech Kaczyński. "Odwołanie spotkania na szczycie bez podania poważnej i wiarygodnej przyczyny jest lekceważące wobec partnerów. Takie postępowanie oceniamy jako szkodliwe z punktu widzenia interesów Polski i Polaków" - brzmi tekst oświadczenia podpisany przez Dariusza Rosatiego, Bronisława Geremka, Władysława Bartoszewskiego, Adama Daniela Rotfelda, Andrzeja Olechowskiego, Włodzimierza Cimoszewicza, Stefana Mellera i Krzysztofa Skubiszewskiego.
Gromy spadają na byłych ministrów spraw zagranicznych, którzy skrytykowali odwołanie szczytu Trójkąta Waimarskiego. Koalicjanci grzmią, że szkodzi to prezydentowi. Ba! Interesom Polski. Najbardziej dostało się Władysławowi Bartoszewskiemu. LPR zażądała nawet przeprosin, że ważył się podpisać pod tym tak wielce szkodliwym listem. Co na to Bartoszewski? To istnienie Ligi Polskich Rodzin jest szkodliwe dla Polski! - odparowuje.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama