Gilowska powiedziała w TVN24, że bardzo poważnie rozważa powrót do rządu. Ale musi jeszcze przejrzeć projekt budżetu państwa. "Dokumenty mam w bagażniku" - mówiła przed kamerą. Dodała, że afera lustracyjna "wyjęła" jej trzy miesiące z politycznego życia.
Wcześniej w Sejmie premier powtórzył, że "propozycja dla Zyty Gilowskiej, dotycząca jej powrotu do rządu, jest natychmiastowa". Kilka godzin później Jarosław Kaczyński osobiście namawiał w swojej kancelarii byłą wicepremier do objęcia tej funkcji. Później Gilowska pojechała do prezydenta, który najprawdopodobniej też namawiał ją do powrotu na dawne stanowiska.
Zyta Gilowska zapewniła też, że jak tylko otrzyma na piśmie uzasadnienie wyroku sądu lustracyjnego w swojej sprawie, odwoła się od tego uzasadnienia. "Najbardziej zabolało mnie to, że sąd w ogóle nie dał wiary moim słowom" - żaliła się była wicepremier.
Sąd lustracyjny uznał wczoraj za prawdziwe oświadczenie lustracyjne Gilowskiej, że nie była agentem SB. Jednak - według sądu - akta SB świadczą o "materializacji współpracy", choć nie można tego potwierdzić, ponieważ nie zachowały się najważniejsze teczki TW "Beaty". Zaś wątpliwości w takiej sytuacji rozstrzyga się na korzyść lustrowanej.