Do zeznań gangstera dotarła "Rzeczpospolita". Trzy lata temu Piotr P. miał opowiedzieć agentom łódzkiego Centralnego Biura Śledczego o działalności ogólnopolskiego gangu, zajmującego się wpływaniem na posłów lub senatorów. Piotr P. twierdzi, że z "organizacją" współpracowali funkcjonariusze służb specjalnych, którzy sprawdzali, jacy biznesmeni czy politycy mogą być użyteczni dla gangu.
Prokuratura Okręgowa w Łodzi próbuje ustalić teraz, gdzie jest Piotr P. Jeszcze w tym tygodniu zamierza go przesłuchać - pisze "Rzeczpospolita". Jednocześnie seksafera w Samoobronie zatacza coraz szersze kręgi. Według "Gazety Wyborczej", dyrektor biura byłego posła Samoobrony Piotra Smolany zatrudniał w Bielsku-Białej młode dziewczyny w zamian za pornograficzne zdjęcia i seks.
Dyrektorem tym miał być - według "GW" - Jan Mucha, który związał się z Samoobroną w 2001 roku. Jak twierdzi Smolana, zatrudnił on Muchę, bo kazał mu inny poseł Samoobrony - Janusz Maksymiuk. Później wyszło na jaw, że Mucha był już skazany za fałszowanie dokumentów i szantażowanie uczennicy szkoły średniej opublikowaniem jej nagich zdjęć w internecie. Stanął też przed sądem oskarżony o produkowanie pornografii z udziałem nieletnich. "To skończony erotoman, który w Kętach proponował autostopowiczkom rozbierane fotosesje, twierdząc, że wykreuje je na modelki" - mówi Smolana "GW".
Mucha miał też kazać zatrudnić Smolanie niejaką Lilianę Potocką - byłą handlarkę z bielskiego targu. To ona była powodem wystąpienia Smolany z Samoobrony w lipcu 2003 roku. "GW" cytuje innego pracownika biura Smolany: "Obie dziewczyny - i Potocka, i ta druga - dostały pracę dzięki sypianiu z Muchą. Potocka była w zażyłych stosunkach z posłem Samoobrony Andrzejem Grzesikiem, z Andrzejem Lepperem i wiceszefem partii Stanisławem Łyżwińskim" - mówi "Gazecie" pracownik biura.