Policjanci nie zostawiają na Surmaczu suchej nitki. Po tym, jak DZIENNIK opisał, że nakazał on dwóm wrocławskim funkcjonariuszom kupić kanapki i przynieść minister Rafalskiej, która akurat jechała pociągiem, rzucają na niego gromy.

"Wygląda na to, że zwykły szeregowy policjant ma większe pojęcie o dyscyplinie niż ci, którzy nami rządzą..." - napisał jeden z policjantów na internetowym forum policjantów www.itf.pl. "Już rozumiem, skąd wziął się wzór nowych mundurów - jak wytłumaczono projektantowi, jakie funkcje pełni polska policja, to uznał, że mundurek boya hotelowego będzie pasował najlepiej... Dowozimy żarcie z McDonalda, robimy za taxi (...) Gdzie tu miejsce, czas i środki na zapewnienie ładu i porządku publicznego, na łapanie przestępców, na przeciwdziałanie przestępstwom" - pyta forumowicz.

Inny dodaje, że Surmaczowi policja pomyliła się z firmą cateringową. "Jak ja i moi koledzy jesteśmy głodni na służbie, to dzwonimy pod jakieś tele...żarcie i po kwadransie mamy pizzę czy gyrosa, pod każdy wskazany adres. Wykorzystywanie policjantów do <przynieś, wynieś, pozamiataj> to relikt <z tamtej epoki>, z której jak widać pan minister nie może się wyzwolić" - ubolewa policjant.

Jeszcze inny mówi wprost: "<Pan> w randze wiceministra MSWiA traktuje policję jak własny folwark, a 01 straszy zaciśnięciem pasa dyscypliny". I już przewiduje, że będzie jeszcze gorzej. "Zaraz dziennikarze będą dzwonić po komisariatach i podawać się za kogoś z ministerstwa obojętnie jakiego z prośbą o załatwienie różnych <dziwnych usług>, a policjanci będą je załatwiać. Wtedy będzie jeszcze straszniej i głupio..." - prorokuje jeden z forumowiczów.

Na tym jednak nie koniec. Policjanci mają żal do jeszcze jednej osoby, której nazwisko nie pojawiło się w tej aferze. Chodzi o komendanta głównego policji Marka Bieńkowskiego. A policjanci krytykują go, bo nawet nie skomentował sprawy. "Pan komendant zero jeden słabo wypadł, gdy odmówił komentarza nt. wicka ministra Surmacza, który wysyłał policjantów po hamburgery. Sprawa oczywista; wystarczyło, panie Bieńkowski, powiedzieć trzy słowa i po kłopocie. W omawianym przypadku widać, jak bardzo jest pan zależny od MSWiA. Huczy pan na policjantów, a podkula ogon, jeżeli chodzi o pseudoprzełożonego, którego zachowanie przekracza wszelkie normy i powoduje zażenowanie wśród policyjnej braci. Wstyd" - piszą wprost policjanci.