"Tylko pełna transparentność przesłuchania przed kamerami pozwoli wyjaśnić tę sprawę" - mówi mecenas. Dodaje, że sprawy śmierci Blidy nie wyjaśni ani władza zwierzchnia nad ABW, ani prokuratura. "Moimi przeciwnikami w tej sprawie są ludzie specjalnie szkoleni, inteligentni, bystrzy, uprawiający biały wywiad" - mówił adwokat. "Samobójstwo Barbary Blidy to na razie tylko hipoteza. Nie ma w tej sprawie twardych dowodów - podkreślił.

"Prokuratura postępuje w tej sprawie tak, że straciłem do niej zaufanie, jako do organu, który chce poznać prawdę" - powiedział natomiast w portalu gazeta.pl.

Według adwokata, po tragedii w domu Blidów zrobiło się tak tłoczno, że gdyby to było zabójstwo, to zadeptaliby ślady. "Pierwsze przyjechało pogotowie, pięć osób, ale za nimi cała falanga ludzi po cywilnemu. Ilu ich było? Mój klient nie potrafił już ich policzyć" - tłumaczy Piotrowski. I dodaje, że podczas interwencji był tylko jeden policjant w mundurze.

Mecenas zaprzeczył także doniesieniom, by Blida planowała samobójstwo, jeśliby doszło do jej zatrzymania. Według niego, ani jej mąż, ani syn nic na temat nie słyszeli.