Jedna rozprawa wystarczyła sędziemu Arlanderowi Keysowi na rozpatrzenie dowodów w sprawie ekstradycji Edwarda Mazura. Ogłoszenia decyzji, czy biznesmen podejrzany o nakłanianie do zabójstwa Marka Papały będzie wydany Polsce, można się spodziewać w każdej chwili.

Reklama

Wyrok zostanie ogłoszony w internecie, ale niewiele brakowało, a proces w sprawie o ekstradycję Edwarda Mazura przedłużyłby się o kilkanaście dni. Przyczyną było jedno zdjęcie.

W czasie czwartkowej rozprawy, o północy czasu polskiego, obrońcy wrócili do zeznań Artura Zirajewskiego, płatnego mordercy, na którego słowach polska prokuratura opiera zarzuty wobec Mazura. Zirajewski twierdzi, że Mazur proponował 40 tys. dolarów za zabicie Papały. W 2002 r. rozpoznał go na okazaniu przeprowadzonym przez policję po zatrzymaniu Mazura w Polsce.

"To okazanie zrobiono w sposób urągający wszelkim zasadom, ponieważ obok Edwarda Mazura, który stał z numerem trzecim, było trzech innych mężczyzn, 15 lat od niego młodszych i ubranych w garnitury" - zaatakował adwokat biznesmena Chris Gair.

"To nieprawda" - odparł spokojnie prokurator Mitchell Mars i i jako dowód przedstawił zdjęcie zrobione w trakcie okazania, na którym widniało czterech mężczyzn tak samo ubranych i w tym samym wieku. Zaczęła się słowna bitwa - bo zdjęcie zadawało cios taktyce obrońców podważających siłę dowodów polskiej prokuratury.

Reklama

Chris Gair ripostował, że od pół roku prosił o przesłanie tego zdjęcia, jednak - nie wiedzieć czemu - nie otrzymał go. Na to prokurator odrzekł, że zdjęcie ma dopiero od poniedziałku, kiedy zostało wysłane "kanałami dyplomatycznymi" z ambasady USA w Warszawie. Mazur słuchał tego wszystkiego skupiony, coś zapisywał na kartkach i podawał asystentom adwokata.

Awantura o zdjęcie zaskoczyła za to sędziego Arlandera Keysa. Zaczął rozmawiać z prokuratorem i z adwokatem. Keys mógł podjąć dwie decyzje - albo odroczyć sprawę i badać autentyczność fotografii, albo uwierzyć prokuraturze i przyjąć zdjęcie od razu. Ogłoszono pół godziny przerwy, atmosfera zrobiła się nerwowa.

Prokurator Mars gdzieś poszedł, a Chris Gair nerwowo chodził po korytarzu. Sąd w końcu przyjął zdjęcie i obie strony wygłosiły mowy końcowe. Rozprawa zakończyła się w czwartek nad ranem czasu polskiego.
Decyzja sędziego Keysa - obojętnie jaka będzie - nie skończy sprawy ekstradycji. Obie strony będą mogły złożyć apelację. A i tak ostateczną decyzję podejmie sekretarz stanu USA Condoleezza Rice.