I ma duże szanse na poparcie koalicji, bo taki zapis od dawna znajduje się w odświeżanej waśnie umowie koalicyjnej. I pozostanie. Przygotowanie projektu w imieniu koalicjantów wzięła na siebie Samoobrona. Ma być gotowy w najbliższych dniach.

"To konsekwencja tego, że dziennikarze sami nie potrafili się porozumieć, jakie mają być nowe przepisy" - twierdzi szef sejmowej komisji kultury Jan Ołdakowski z PiS. I jest w tych słowach to, o czym nieoficjalnie mówi się w Sejmie: że końcowa wersja nowego prawa prasowego może będzie ciut skorygowana w stosunku do propozycji Samoobrony, ale zachowa podstawowe założenia projektu ludzi Leppera. A te mogą poważnie niepokoić: nakaz publikacji sprostowań w tym samym miejscu i w tej samej objętości, co artykuł, do którego odnoszą się zastrzeżenia.

Odpowiedzialność prawna tylko i wyłącznie redaktora naczelnego za wszelkie publikacje - z wyłączeniem odpowiedzialności autora. Dotkliwe, idące w setki tysięcy złotych, kary finansowe dla wydawców. I wreszcie - nakaz błyskawicznego, w ciągu dwóch tygodni, rozpatrywania przez sąd wszelkich skarg na media. Co de facto uniemożliwi zebranie i przedstawienie przez dziennikarza dowodów na tezy publikacji.

Projektem Samoobrony zachwyceni są politycy Ligi Polskich Rodzin. "Byłoby fajnie, gdyby "Gazeta Wyborcza" musiała sprostować wszystkie swoje kłamstwa w takiej samej wielkości jak artykuły, które szkalują Ligę" - rozmarza się już poseł Szymon Pawłowski z LPR. Wkrótce marzenia mogą się ziścić. Bo jeden z głównych postulatów Samoobrony to właśnie "Rygorystyczne prawo do sprostowań i polemiki na pewno musi być zapisane w nowym prawie" - przyznaje Jan Ołdakowski z PiS.

Z rozmów z politykami PiS wynika zresztą, że postulaty Lepperowców w sprawie prawa prasowego są im raczej bliskie. To ma być ograniczenie swobody mediów.
Na żart zakrawa więc fakt, że Mateusz Piskorski, rzecznik partii Andrzeja Leppera, pomysły swojej formacji woli reklamować pod hasłami bronienia niezależności dziennikarskiej. "Będziemy ją gwarantować poprzez zwiększenie odpowiedzialności wydawców i redaktorów naczelnych" - poważnie mówi DZIENNIKOWI poseł Samoobrony.

Samoobrona zarzeka się, że projekt nie jest jeszcze gotowy. Że pracuje nad definicją zawodu dziennikarza. Ale już deklaruje, że kary dla "konsekwentnie łamiących prawo" muszą być ostre. Jeszcze niedawno Roman Giertych proponował nawet tysiąckrotność najniższej płacy. Nowelizacja prawa prasowego jest coraz bardziej prawdopodobna, bo została potwierdzona w podpisanym wczoraj aneksie do umowy koalicyjnej. Powołany w lutym zespół, który miał przygotować zmiany, ma teraz dynamicznie ruszyć z pracami.

I to już budzi opór środowiska dziennikarskiego, zbulwersowanego faktem, że za pisanie prawa regulującego działalność mediów biorą się ludzie z wyrokami sądowymi i dziesiątkami afer na koncie. Ludzie wciąż uciekający przed prasą dochodzącą do brudnej prawdy o Samoobronie. "Reputacja partii Andrzeja Leppera w tej sprawie jest znana" - mówi w DZIENNIKU Jarosław Gugała z Polsatu. "Jeśli coś Samoobrona proponuje w sprawie dziennikarzy, to już nie może mi się podobać" - dopowiada Grzegorz Miecugow z TVN.