Zawieszenie Pawła Zalewskiego to cios w grupę polityków PiS wywodzących się z Przymierza Prawicy, która po odejściu Marka Jurka zdecydowała się pozostać w partii. Gdy były marszałek Sejmu zaczynał tworzyć nową formację, to Kazimierz Michał Ujazdowski, Jerzy Polaczek i właśnie Zalewski apelowali, by nie rozbijać partii Jarosława Kaczyńskiego, bo w niej można dyskutować i mieć własne zdanie. Nie minęły trzy miesiące od tamtego listu. Zalewski jest dziś zawieszony za wyrażanie własnych opinii.

Czy PiS nie obawia się kolejnego rozłamu? "Partia Marka Jurka ma zerowe poparcie w sondażach. PiS nic nie straciło na jego odejściu" - mówi nam jeden z polityków Prawa i Sprawiedliwości. "Dlatego nie przeraża nas wizja odejścia Zalewskiego, bo ewentualne centroprawicowe ugrupowanie, które mogłoby powstać, zabrałoby głosy co najwyżej Platformie Obywatelskiej" - mówi.

A PO wypowiada się w tej sprawie ostrożnie. "To są zbyt doświadczeni politycy, żeby tak przeskakiwać z kwiatka na kwiatek" - uważa szef klubu Platformy, Bogdan Zdrojewski. Lecz zaznacza, że gdyby Zalewski czy Sikorski chcieli - to oczywiście w PO jest dla nich miejsce.

Próbowaliśmy wczoraj porozmawiać z ministrem Polaczkiem, co w tej sytuacji zamierzają zrobić liderzy tego nieformalnego skrzydła PiS. "Jeszcze nie rozmawialiśmy, jeszcze za wcześnie" - powiedział tylko.

Identyczną strategię przyjął Ujazdowski. W czwartek zaapelował o wycofanie przez premiera wniosku. "Ponieważ jest to kwestia szalenie kontrowersyjna, pozostanę przy tym apelu i wierzę w możliwość rozwiązania tego sporu bez szkody dla Prawa i Sprawiedliwości" - mówił wczoraj. Uważa, że w PiS można spokojnie rozmawiać. "Tylko krytyczne wypowiedzi trzeba zachować na posiedzenia zamkniętych gremiów partyjnych" - instruuje kolegów Jacek Kurski.

Apelu Ujazdowskiego o wycofanie wniosku nikt we władzach partii nie traktuje poważnie. "Zalewski będzie sądzony" - mówi nam Marek Suski.

"W moim przekonaniu wniosek do sądu dyscyplinarnego był jak najbardziej uzasadniony" - dodaje sekretarz generalny PiS Joachim Brudziński. A partyjny rzecznik dyscypliny Karol Karski coraz bardziej zaognia sytuację. Niewykluczone, że będzie wnioskował nawet o wyrzucenie Zalewskiego z partii. "A już pozbawienie go funkcji wiceprezesa i szefa sejmowej komisji jest niemal pewne" - mówi czołowy polityk PiS.

Paliwem dla poczynań Karskiego i krytyków Zalewskiego były słowa prezydenta Lecha Kaczyńskiego o zakończeniu znajomości z obecnym szefem sejmowej komisji spraw zagranicznych, które padły w czwartkowym wywiadzie dla TVP. Ale także słowa premiera, jakie padły w piątek na sejmowym korytarzu.

"Paweł Zalewski popełnił ciężki błąd, a za takie błędy w polityce trzeba płacić" - mówił dziennikarzom szef rządu. Dodał, że wiele razy przymykał oko na "dziwne zachowania" Zalewskiego, ale w tej sytuacji już nie mógł, bo wiceprezes partii "przekroczył wszelką miarę".

Zalewski przyjął na razie taktykę wyczekiwania. Nie wypowiada się dla prasy. Bardzo ostrożny jest także w kuluarowych rozmowach. "Strasznie to przeżywa, prawie nie je, mało śpi, ale powściąga emocje" - opowiada DZIENNIKOWI jeden z jego współpracowników. Zalewski wciąż ma nadzieję, że sprawa rozejdzie się po kościach. Na to szanse są jednak niewielkie. "Skoro prezydent powiedział o nim tak ostro, to sąd partyjny ma tylko wykonać wyrok, jaki zapadł" - twierdzi jeden z działaczy PiS.

Ujazdowski na pewno przeczuwa, że tak właśnie może się skończyć kariera Zalewskiego w PiS. "Jeśli i teraz zachowa się jak w sprawie Marka Jurka, jest skończony i w środowisku, i w partii" - uważa były polityk PiS. Na razie minister kultury ostrzega, że sprawa Zalewskiego może skończyć się głębokim kryzysem. Tak samo uważa wielu posłów PiS oficjalnie krytykujących Zalewskiego.

"Jeśli on odejdzie, to może być to kropla powodująca spadek naszych notowań i kolejny asumpt dla stworzenia czegoś między PiS a PO" - uważa jeden z wiceszefów klubu PiS.

Zalewski to nie pierwszy "polityk środka", który ma w PiS zostać odsunięty na bok. Cóż z tego, że Kazimierz Marcinkiewicz czy Radosław Sikorski nie odeszli z partii. De facto ich w niej nie ma. Od dłuższego już czasu komentatorzy polityczni snują scenariusze powstania nowej formacji centrowej. Prócz wymienionych postaci, nową partię mieliby tworzyć m.in. Maciej Płażyński i czołowi samorządowcy.