O nagraniu niedawno mówił poseł Janusz Zemke. Były przewodniczący Sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych twierdzi, że taśma z zatrzymania Barbary Blidy była zmanipulowana - pocięta i przemontowana. Zemke ujawnił, że prokuratorzy prowadzący sprawę zatrzymania Blidy powiedzieli komisji, że z filmem "coś robiono". Co dokładnie - nie wiadomo. Być może nagranie przycięto albo część wykasowano. "Kombinowano także z poszczególnymi kadrami" - zdradza Zemke.

Dziś w rozmowie z dziennikiem.pl Janusz Zemke zastanawia się, co takiego się wydarzyło, że film nagle został ujawniony. Polityk SLD przyznaje, że film potwierdza to, co przypuszczali posłowie ze speckomisji. "To jest strasznie gorzki film. Pokazuje, że celem nagrania nie było dokumentowanie przeszukania, ale pokazanie w mediach wyprowadzanej z mieszkania skutej, zaszczutej Barbary Blidy" - tłumaczy. Zdaniem Zemkego, chodziło po prostu o efekt propagandowy.

W wyborze terminu publikacji filmu niczego dziwnego nie widzi minister koordynator ds. służb specjalnych Zbigniew Wassermann. "Całe postępowanie leżało w gestii prokuratury. Skoro prokuratura uznała, że na tym etapie można ujawnić nagranie, to trzeba to przyjąć do wiadomości" - tłumaczy w rozmowie z dziennikiem.pl.

Zdaniem Wassermanna, nie ma też żadnych podejrzeń co do autentyczności filmu. Minister wyjaśnia, że badania jeszcze trwają, ale jak na razie nic nie wskazuje, by nagranie było zmanipulowane. To samo już wcześniej mówili prowadzący śledztwo prokuratorzy.

Film w tej chwili badają biegli. Ale na efekty ich pracy będziemy musieli poczekać jeszcze około miesiąca, choć nagranie mierzy tylko 27 sekund. Janusz Zemke jest zszokowany tak powolnym tempem prac.

ABW miała przeszukać dom Blidy pod koniec kwietnia na polecenie prokuratury. Blida była jedną z głównych podejrzanych w aferze korupcyjnej związanej z handlem węglem. Ocenia się, że mafia węglowa - działająca już od wielu lat - zarobiła ponad 50 miliardów złotych.