W lutym 2002 r. Polską wstrząsnęła tragedia w jastrzębskiej kopalni Jas-Mos. Na poziomie 700 m pod ziemią eksplodował pył węglowy: zginęło dziesięciu górników prowadzących roboty strzałowe. Trzydzieści kilka osób udało się uratować, choć część z nich odniosła rany. Była to największa od lat katastrofa górnicza w Polsce. Tuż po tragedii powstał raport dotyczący okoliczności wypadku. Okazało się, że dopuszczono do karygodnych zaniedbań.

Reklama

W tej sytuacji ówczesny szef MSWiA Krzysztof Janik zadecydował, że powstanie kompleksowy dokument dotyczący nieprawidłowości w wydobyciu i handlu węglem. Jego opracowaniem zajęło się Międzyresortowe Centrum ds. Przestępczości Zorganizowanej i Międzynarodowego Terroryzmu.

Według Janika, informacji do raportu dostarczyły głównie Wyższy Urząd Górniczy i katowicki zarząd Centralnego Biura Śledczego. Znalazły się w nim opisy korupcjogennych mechanizmów w obrocie węglem oraz zalecenia, co należy zrobić, żeby tego typu sytuacje się nie powtarzały.

"Raport podpisałem i poleciłem przekazać go przedstawicielom innych resortów" - mówi „Wprost" Krzysztof Janik. Szczegółów dokumentu jednak nie pamięta. "Był opis nieprawidłowości w kopalniach, a dotyczyły one sprzętu i handlu węglem. Nie wiem natomiast nic o konkretnych sprawach, które miały się później znaleźć w załącznikach do raportu" - dodaje Krzysztof Janik.

Reklama

Mimo że raport mógł znacząco wpłynąć na przebieg śledztwa w sprawie mafii węglowej, jego los pozostaje nieznany. Dokument po prostu zniknął. Krzysztof Janik przyznaje, że nie pamięta, co się z nim stało. Niewiele na jego temat wie też ówczesny szef rządu Leszek Miller. "Janik mówił mi, że powstaje raport, ale nigdy go nie dostałem" - przyznaje były premier.

O dokumencie przypomniano sobie w listopadzie 2006 r., gdy w wyniku wybuchu metanu w kopalni węgla kamiennego Halemba w Rudzie Śląskiej zginęło 23 górników. "Zwróciłem się wówczas do ówczesnego szefa MSWiA Ludwika Dorna o udostępnienie raportu, którego powstanie oficjalnie zapowiadali przedstawiciele rządu SLD" - mówi Paweł Poncyljusz, w rządzie PiS wiceminister gospodarki odpowiedzialny za górnictwo.

Na polecenie Dorna rozpoczęto poszukiwanie dokumentu. "Niestety, nigdy go nie znaleźliśmy" - mówi „Wprost" Ludwik Dorn.