Stanisław Łyżwiński nie wywinie się prokuraturze - twierdzi "Wprost". Tygodnik dotarł do wniosku o uchylenie immunitetu posłowi Samoobrony. W tzw. seksaferze śledczy chcą mu postawić nie tylko zarzut gwałtu i molestowania, ale także zlecenia porwania.

"Posła pogrąża nagranie rozmów Łyżwińskiego z Andrzejem Pastwą, jednym z najbardziej znanych polskich oszustów" - pisze "Wprost". Oto fragment nagrania:

Stanisław Łyżwiński: I co z tym skur… robimy dalej?
Andrzej Pastwa: Z Banaszkiewiczem, tak?
SŁ: Tak.
AP: To musi pan zdecydować, panie Stasiu.
SŁ: Do worka, k…, potrzymać tydzień i ch…!
AP: …
SŁ: I o co chodzi? Trzeba pojechać, wziąć gościa, wsadzić gdzieś do obory czy gdzieś, jednego człowieka przy nim, nie dać mu żryć tam przez trzy dni (…) I go później wypuścić i ch…. Mnie ma to oddać. A ja już w tym czasie to alibi mam, sprawa prosta…

Kogo chciał porwać Łyżwiński? Zbigniewa B. - wspólnika w interesach. Podobno był on winien posłowi 500 tys. zł. "Łyżwiński spotykał się z Pastwą kilkakrotnie i razem omawiali, jak porwać biznesmena. Co ciekawe, na jednym ze spotkań obecny był Andrzej Lepper" - pisze "Wprost".









Lider Samoobrony miał to przyznać podczas przesłuchania w łódzkiej prokuraturze. Nie ma jednak dowodu, aby wiedział o planowanym porwaniu. Mimo nalegań Łyżwińskiego, do porwania biznesmena nie doszło.

"Pastwa postanowił sprzedać zapis rozmów z posłem koledze potencjalnej ofiary. Teraz będzie jednym z ważniejszych świadków oskarżenia" - pisze "Wprost". Andrzej Pastwa odsiedział w więzieniu łącznie 15 lat. Skazany była za 78 oszustw. Kilka lat temu blisko współpracował z liderami Samoobrony.