"Immunitetu sam się zrzeknę. To jest sprawa (...), którą założyła pani Krawczyk za to, że powiedziałem, że mogłaby stanąć na czele partii, nie chcę powtarzać, jakiej" - powiedział dziś Andrzej Lepper w TVN24.
Chodzi o słowa, które Lepper wypowiedział na konferencji prasowej w lutym. "Niech ta pani idzie do partii zboczonych kobiet; ona jest zboczona do potęgi, niech taką partię założy i będzie sama w tej partii, bo myślę, że więcej takich kobiet w Polsce nie ma" - krzyczał wtedy Lepper o głównej bohaterce seksafery w Samoobronie, Anecie Krawczyk.
Krawczyk poczuła się tymi słowami zniesławiona i wniosła oskarżenie do sądu. Żąda od Leppera przeprosin i wpłacenia 20 tysięcy złotych wpłaty na rzecz domu dziecka.
Lepper odniósł się także do doniesień tygodnika "Wprost". Gazeta napisała, że wicepremier pojawia się w zeznaniach dotyczących Stanisława Łyżwińskiego. Jedna z kobiet miała świadczyć usługi seksualne Lepperowi i Łyżwińskiemu, ale zareagowała tak histerycznie, że obu panom przeszła ochota na seks. Leppera te doniesienia rozśmieszyły.
"Jakiś cud się stał (...), na pięć czy cztery lata odebrało tej pani mowę. (...) W traumę wpadła i wystraszona była i zaniemówiła na cztery lata" - ironizował Lepper.
"Niech ta pani idzie do partii zboczonych kobiet; ona jest zboczona do potęgi" - krzyczał o Anecie Krawczyk w lutym Andrzej Lepper. Krawczyk poczuła się zniesławiona i wniosła sprawę do sądu. A Lepper zapowiedział, że nie będzie się zasłaniał immunitetem i za swoje słowa odpowie.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama