Wygląda na to, że Andrzej Lepper naprawdę pojechał do Częstochowy po to, by się modlić. Robił to jednak przed kamerami - trudno więc mówić, że modlił się w skupieniu. Po nabożeństwie wyszedł do dziennikarzy i powiedział, że przyjechał tu prywatnie, a nie, by spotykać się z szefem LPR i dyrektorem Radia Maryja. "Nie było tu ani wicepremiera Romana Giertycha, ani o. Tadeusza Rydzyka" - zapewnił Lepper.
Już wcześniej w Polskim Radiu szef Samoobrony ogłaszał, że wyjeżdża do Częstochowy, by modlić się za ojczyznę i w swojej własnej intencji. Nawiązał do kłopotów zdrowotnych, z którymi ostatnio się boryka. W piątek Lepper wyszedł ze szpitala, w którym miał przejść zabieg kardiochirurgiczny.
O tym, że Lepper miał spotkać się na Jasnej Górze z Romanem Giertychem i o. Tadeuszem Rydzykiem napisała "Rzeczpospolita". Doniesienia stanowczo zdementowało Radio Maryja. Redakcja wydała oświadczenie, w którym poinformowała, że "ojciec dyrektor aktualnie przebywa poza Polską".
"Musimy wyrazić stanowczy protest przeciw kolejnym kłamstwom powielanym przez różne media, o spotkaniu polityków na Jasnej Górze, w którym rzekomo miał brać udział o. Rydzyk" - głosi oświadczenie. "Rodzi się pytanie o cel, motywy i rzetelność, a także odpowiedzialność dziennikarzy i mediów publikujących fałszywe informacje. Dlaczego Jasna Góra - miejsce święte, jest wykorzystywane, by siać zamęt i budzić niepokój w sercach wielu rodaków?" - napisali autorzy oświadczenia.
Dziennikarze, kamery, a przed ołtarzem klęczą Andrzej Lepper i lojalny mu Krzysztof Sikora. Taką scenę można było oglądać po sobotnim nabożeństwie na Jasnej Górze. Jednak wbrew pogłoskom Lepper nie spotkał się tam z Giertychem i o. Rydzykiem, by spiskować przeciwko PiS.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama