Marszałek Dorn szybko uporał się z pierwszą częścią 400-stronicowym stenogramem. Jego lektura zajęła mu niewiele ponad trzy godziny. Skończył przed godziną 3 nad ranem. Ale okazało się, że to jedynie przerwa przed dalszą częścią. Odczytywanie stenogramu jeszcze potrwa.
Po skończeniu pierwszej części lektury do marszałka wpłynął bowiem wniosek o przerwanie obrad do wtorku. PO i SLD zażądały też jak najszybszego głosowania nad odwołaniem ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro. Do rozpatrzenia wniosku o przerwanie obrad zabrakło jednak kworum. Marszałek zdecydował więc, że skończy czytać stenogramy jeszcze w sobotę. Po godz. 4.30 zapowiadał wznowienie lektury.
Ale ostro zareagowała na to opozycja. PO i SLD postanowiły powtórnie złożyć wniosek o przerwanie obrad do wtorku. I rozpoczęło się szukanie posłów, bo do kworum brakowało tylko kilku osób. W końcu zebrano jeszcze 6 posłów i 236 deputowanych mogło już przegłosować wniosek. W ten sposób obrady przerwano do wtorku do godz. 12.30.
Akt oskarżenia czy kłamstwa?
Opozycja mówi otwarcie o swoim oburzeniu treścią zeznań Kaczmarka. Posłowie byli - jak mówią - oburzeni i przerażeni. Roman Giertych żąda, by premier podał się do dymisji. Politycy mówili o "grobowej ciszy" na sali. "Jestem tak przejęty, że muszę żyć w takim kraju. Nie przypuszczałem, że coś takiego mnie spotka" - mówił Jerzy Fedorowicz z PO w przerwie wystąpienia Dorna. Jeśli to, co mówił Kaczmarek jest prawdą, to, według Fedorowicza, "żyjemy w nieciekawym kraju".
Bogdan Zdrojewski z PO chce, by Sejm poparł wniosek o odwołanie Zbigniewa Ziobry. "Mamy na pewno bardzo poważną podstawę do tego, aby żądać natychmiastowego odwołania ministra sprawiedliwości" - wtórował mu Wojciech Olejniczak
Równie zbulwersowany był poseł Eugeniusz Grzeszczak z PSL. Dziennikarzom powiedział, że czegoś takiego jeszcze nie słyszał. Według niego ze stenogramu wyłania się obraz PiS, jako partii, która rządziła rozpętując konflikty.
"Szok, szok, szok" - komentuje na swym blogu zeznania Kaczmarka poseł PO Tomasz Głogowski. "Przerażenie także na twarzach posłów PiS-u - tylko bardzo wąska grupka <żołnierzy> próbuje coś tłumaczyć, wyjątkowo nieudolnie. Wielu potwierdza, że będzie to koniec Ziobry. Wysłuchanie stenogramu odbywało się podczas utajnionej części obrad, nie zdradzę chyba jednak żadnej tajemnicy, jeśli przytoczę opinię prezydenta Lecha Kaczyńskiego o Zbigniewie Ziobrze (przytoczoną przez Kaczmarka): <35-letni mężczyzna o mentalności 25-latka>" - dodaje poseł.
Katarzyna Piekarska z SLD oceniła stenogram jako "interesujący". Dużo mocniejszych słów używał szef jej ugrupowania. "Wstrząsające" - mówił Wojciech Olejniczak na konferencji po posiedzeniu Sejmu. Dla niego słowa Kaczmarka zabrzmiały jak akt oskarżenia wobec ministra Ziobry. I od razu zapowiedział, że SLD też chce odwołania ministra Ziobry. Lewica chciała też przerwania obrad do wtorku.
A co na to PiS? "Po co słuchać konfabulacji i fantazji Kaczmarka" - zastanawiał się głośno Przemysław Gosiewski przed posiedzeniem Sejmu. Większość posłów tej partii postanowiła nie brać udziału w nocnych obradach. A w przerwie lektury stenogramu marszałek Dorn jasno wyraził opinie swojej formacji o zeznaniach Kaczmarka: "bardzo zręczna mieszanina półprawd i całkowitych kłamstw".
A poseł PiS Tomasz Markowski podkreślił, że zeznania Kaczmarka to część planu zdyskredytowania cenionego ministra, jakim jest Zbigniew Ziobro. "To przygotowane, przemyślane działanie, które ma uderzyć w nas z każdej strony" - powiedział Markowski. "To opowieść, a nie dowody" - mówili posłowie PiS. I podkreślili, że chcą upublicznienia stenogramu, żeby wszyscy Polacy mogli ocenić, kto mówi prawdę, a kto tylko prowadzi grę polityczną.