W środę, z inicjatywy szefa SLD Grzegorza Napieralskiego, odbyło się w Sejmie spotkanie w sprawie sytuacji w służbie zdrowia. Wziął w nim udział m.in., oprócz lidera SLD, Kaczyński, prezes PSL Waldemar Pawlak oraz minister zdrowia Ewa Kopacz.

Reklama

Kaczyński mówił podczas środowej konferencji prasowej w Sejmie - tuż przed rozpoczęciem "okrągłego stołu" - o zadłużeniu służby zdrowia i długim oczekiwaniu przez pacjentów na badania specjalistyczne. "To sytuacja, którą należy zmienić. To sytuacja alarmowa" - podkreślił.

Kandydat PiS na prezydenta wymieniał, że Polska zajmuje m.in. 30 miejsce w konsumenckim rankingu zdrowia z 2010 roku, 25 miejsce w europejskim rankingu opieki nad pacjentami chorymi na cukrzycę, ostatnie miejsce w rankingu europejskim dostępności do onkologa.

Lider PiS powiedział też, że rośnie zadłużenie szpitali i wynosi 2,5 mld złotych. "W moim przekonaniu, ponieważ budżet nie płaci za wiele procedur, które powinny być finansowane z budżetu, wobec tego szpitale, żeby realizować te procedury dodatkowo się zadłużają. Więc może być to suma jeszcze większa" - dodał.

Kaczyński podkreślił, że gdy PiS zaczynał rządzić zadłużenie szpitali wynosiło 4,8 mld zł, a na koniec 2007 r. już tylko 2,6 mld zł.

Prezes PiS - na przykładzie Małopolski - wyliczał, że na tomografię komputerową czeka się 4 miesiące, na by-passy - 6 miesięcy, na wizytę u endokrynologa - 7 miesięcy, u neurologa - 4 miesiące, u kardiologa - 4 miesiące; na gastroskopię - 8 miesięcy.

"To są dane, które w wielu wypadkach oznaczają niemożliwość uratowania człowieka, który ma chorobę zagrażającą życiu" - ocenił Kaczyński.

Reklama

"Jesteśmy gotowi do kompromisu, jesteśmy gotowi rozmawiać o rozwiązaniach proponowanych przez innych" - podkreślił. Powiedział też, że jego środowisko polityczne ma już plan na zmianę sytuacji w służbie zdrowia - plan b. ministra zdrowia Zbigniewa Religi, przewidujący m.in. utworzenie sieci szpitali.

Kaczyński mówił, że sieć szpitali powinna być skonstruowana "w sposób racjonalny", bo tylko wtedy będzie można racjonalnie wydawać pieniądze. Jak dodał, muszą być one wydawane "nie w zgodzie z przygotowaniami wojennymi PRL-u, bo tak był konstruowany cały system szpitalnictwa, w szczególności na ziemiach zachodnich i północnych, tylko w zgodzie z potrzebami dzisiejszej Polski".

"My dzisiaj nie mamy zamiaru atakować Niemiec, Danii i innych państw, w związku z tym nie potrzebujemy takiego zaplecza" - powiedział prezes PiS.

"Nie może być tak, by nasz kraj był przy końcu europejskich list, co kosztuje życie bardzo wielu ludzi" - mówił Kaczyński. Dodał, że kwestia dostępności do niektórych usług medycznych to "sprawa portfela".

"Jeżeli ktoś ma odpowiednie zasoby pieniężne, to on sobie te badania załatwi prywatnie, niektóre z nich są bardzo drogie" - powiedział prezes PiS.

Kaczyński mówił, że liczył na to, że w obradach "okrągłego stołu" weźmie udział Bronisław Komorowski lub premier Donald Tusk, którzy "są na równi w swojej partii". "Ich obecność będzie dla nas satysfakcjonująca" - powiedział. Tusk ani Komorowski nie przybyli jednak na środowe spotkanie ws. służby zdrowia.

Prezes PiS, pytany przez dziennikarzy, jak wyobraża sobie kompromis w sprawie służby zdrowia odpowiedział: "kompromisy zawiera się za zamkniętymi drzwiami, a nie podczas takich skądinąd zacnych spotkaniach, jak to dzisiejsze".

czytaj dalej >>>



Minister zdrowia Ewa Kopacz poinformowała z kolei, że podczas środowego posiedzenia "okrągłego stołu" ws. służby zdrowia ustalono, iż wyznaczeni przez poszczególne kluby parlamentarne eksperci stworzą zespół, który opracuje rozwiązania problemów służby zdrowia.

"Jarosław Kaczyński zadeklarował, że będzie współpracował i ja to przyjęłam za dobrą monetę" - dodała minister zdrowia. Poinformowała zarazem, że prezes PiS zaproponował m.in. projekt ustawy o sieci szpitali, którego przyjęcie - jej zdaniem - mogłoby doprowadzić do likwidacji ok. 200 placówek.

"Co do tego, że taka archaiczna postać jak SP ZOZ-y powinna być zmieniona, jest zgoda. Ale ja się nie zgadzam na likwidację szpitali, na likwidację łóżek, zwolnienia pielęgniarek i lekarzy" - mówiła Kopacz. Podkreśliła, że szpitali nie należy likwidować, zwłaszcza w sytuacji, gdy społeczeństwo się starzeje; zależy dać tym placówkom pomoc państwa, żeby się racjonalnie oddłużyły, ale nie za darmo, jak było do tej pory.