W krakowskim instytucie badany jest m.in. zapis z czarnych skrzynek samolotu Tu-154M, który rozbił się pod Smoleńskiem.

W piątek dziennikarze wraz z ministrem wysłuchali nagrania z rejestratora. Była to rozmowa wieży w Mińsku z - jak to określono - "nie naszym" samolotem oraz szum w kabinie pilotów. Później sam Kwiatkowski wysłuchał w słuchawkach kilkusekundowego nagrania. Zarejestrowały go mikrofony telewizyjne, a w mediach pojawiły się informacje, że nagranie było zbieżne z fragmentami, które zawierały stenogramy z nagrań czarnych skrzynek polskiego tupolewa.

Reklama

Sam minister wyjaśniał, że nagrania, które odsłuchał, nie stanowiły materiału dowodowego objętego śledztwem w sprawie katastrofy smoleńskiej, a były tylko standardowymi próbkami z kabiny pilotów.

Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie, która jako prowadząca śledztwo jest dysponentem zapisów z czarnych skrzynek rządowego tupolewa, nie wyrażała zgody na ich odsłuchiwanie, a taka zgoda byłaby wymagana prawem. "Prokuratorzy zwrócą się do Instytutu o wyjaśnienie okoliczności piątkowego zdarzenia" - powiedział Rzepa.

Reklama

Jako pierwsza informację o tym, ze prokuratura wystąpiła o takie wyjaśnienia, podała TVN24.