"Uprzedziliśmy, że będą mandaty, więc tak zwani obrońcy krzyża zabrali go" - wyjaśniała w RMF FM Hanna Gronkiewicz-Waltz. Dodaje, że wcale nie jest przesądzone, iż pomnik ofiar katastrofy Tu-154 nie stanie w centrum stolicy. "Zrobimy badania, czy warszawiacy chcą pomnika ofiar Smoleńska. Miejsca będziemy szukać w centrum stolicy" - deklaruje.

Reklama

Prezydent Warszawy i kandydatka do reelekcji w zbliżających się wyborach przyznaje, że po morderstwie w biurze PiS w Łodzi, w stolicy biura poselskie zostały otoczone większym nadzorem przez odpowiednie służby. "Nie chcę wszystkiego mówić, bo akurat bezpieczeństwo to nie jest taka rzecz, którą należy ogłaszać. Ale rzeczywiście straż miejska ma adresy wszystkich biur poselskich i częściej niż normalnie tam zagląda. Za policję się nie wypowiadam, ale myślę, że podobnie" - mówiła Gronkiewicz-Waltz w krakowskiej rozgłośni.

Sama pani prezydent nie odczuwa na razie potrzeby ochrony. "Myślę, że jeśli będą jakieś poważne groźby to oczywiście zawiadomię wtedy odpowiednie organy. Listy dostaję różne. Inwektywy spotykają mnie rożne jak jestem na ulicy i to nie od dzisiaj. Jeszcze zanim te wszystkie wydarzenia były z krzyżem. Ludzie się wobec mnie zachowują jedni agresywnie drudzy mile. Tak to jest w życiu publicznym" - przyznała Hanna Groniewicz-Waltz.