"Na razie nie przewidujemy tego typu decyzji politycznej. Wolimy mieć pewność, że rada w Bengazi rzeczywiście reprezentuje wartości i interesy, na których nam zależałoby - mówię o prawach człowieka, demokratyzacji Libii. Niektórzy liderzy rady w Bengazi w przeszłości nie wykazywali się nadmiernym entuzjazmem do demokracji i praw człowieka" - powiedział premier w Brukseli po zakończeniu trójstronnego szczytu z partnerami społecznymi, w którym wziął udział jako przedstawiciel kolejnej prezydencji w Radzie UE.

Reklama

Tusk zwrócił uwagę, że jednym z liderów rady jest stosunkowo niedawny minister spraw wewnętrznych w ekipie Kadafiego. "Ja byłbym ostrożny z szybkimi deklaracjami" - podkreślił.

Premier był też pytany o polski udział w unijnej misji humanitarnej z wykorzystaniem środków wojskowych w Libii w celu ewakuacji uchodźców. O rozpoczęciu jej planowania zadecydowali w poniedziałek szefowie dyplomacji krajów UE. Tusk wyraził wątpliwości, czy są teraz warunki do jej przeprowadzenia.

"Bieżąca sytuacja ma na razie charakter militarny a nie humanitarny. Nie dysponujemy dzisiaj możliwościami - nie wiem, czy to miałoby większy sens - żeby w Libii organizować akcję humanitarną chociażby ze względu na gigantyczne ryzyko z tym związane" - powiedział Tusk.

Zaznaczył, że jest za wcześnie, by mówić o ewentualnym udziale Polski w tej operacji. Ale potwierdził, że jedną z możliwości jest wysłanie polskiego szpitala polowego albo udostępnienie wykupionych przez Polskę godzin lotów samolotów transportowych Globemaster, co zdaniem Tuska oznaczałoby w gruncie rzeczy pomoc finansową a nie logistyczną.