Europoseł PJN wspomina na swoim blogu o wystosowanej przez Joannę Kluzik-Rostkowską propozycji debaty na temat jakości opozycji wobec rządów PO. Prezes PiS odrzuca jednak ofertę – w wywiadzie udzielonym TVP stwierdził, że nie będzie się już nigdy wypowiadał na jej temat. "Chwalebna decyzja" – kwituje Migalski – "lepiej tak, niźli porównywać ją do butów czy konia" – dodaje.
Zarazem podkreśla, że z deklaracji Jarosława Kaczyńskiego wynika, że "nigdy nie poda ręki Bronisławowi Komorowskiemu", "Tusk musi zniknąć ze sceny politycznej" i "nie będzie rozmawiał z innymi politykami PO". Teraz do listy należałoby dopisać szefową PJN. "Coraz trudniej będzie prezesowi PiS prowadzić politykę w demokratycznym państwie" – prognozuje europoseł.
"Ale coś czuję, że Kaczyńskiego obleciał strach. Nie chce debatować z Kluzik, bo może dostać od niej baty, tak jak dostał od Tuska przed czterema laty. Boi się, że ta babeczka tak mu dokopie, że obnaży jego słabość i brak pomysłu na opozycyjność wobec PO" – demaskuje Migalski. Jego zdaniem, gdyby lider PiS się nie bał – to "spokojnie przyjąłby to zaproszenie, podniósł rękawicę i zmiażdżył liderkę PJN".
"Dopóki Kaczyński nie przyjmie zaproszenia Kluzik-Rostkowskiej, dopóty będzie dla mnie drżącym facetem, podszytym tchórzem. U nas, na Śląsku, czyli wśród zakamuflowanych Niemców, kogoś takiego nazywa się cykorem" – podsumowuje działacz PJN.