Zawarcie takiej ugody potwierdził w piątek PAP Sąd Okręgowy Warszawa-Praga.
Na jej mocy Kamiński przyznał, że gdy 27 października 2009 r. na konferencji prasowej mówił o El Assirze, "czerpał swe informacje z prasy światowej i nie udało mu się ich wiarygodnie potwierdzić". Ponieważ El Assir zaprzecza tym zarzutom, Kamiński wyraził ubolewanie za bezpodstawne przypisanie mu rzekomych powiązań z Hezbollahem oraz o związki z terrorystami z al-Kaidy - głosi ugoda. "W zamian za to pan El Assir cofnął pozew wobec pana Kamińskiego" - powiedział PAP pełnomocnik El Assira mec. Czesław Jaworski.
Nazwisko El Assira pojawiło się w polskich mediach w związku ze sprawą nieudanej prywatyzacji stoczni w Gdyni i Szczecinie. Był tylko jeden chętny do jej zakupu - fundusz popierany przez rząd katarski, który ostatecznie wycofał się z zakupu prywatyzowanego majątku stoczniowego. El Assir był przedstawicielem tego inwestora, co potwierdził minister skarbu Aleksander Grad. Resort skarbu zapewniał, że nikogo nie faworyzował przy tej prywatyzacji, a katarski inwestor był jedynym nią zainteresowanym. Kamiński mówił wówczas, że żaden "inwestor katarski dla polskich stoczni nie istniał", a "jedynym, który realnie występował w tej sprawie był El Assir".
Assir pozwał także Antoniego Macierewicza (pozew cofnięto, gdy Macierewicz oświadczył, że nie chciał naruszyć dóbr osobistych El Assira) oraz "Rzeczpospolitą" (podała ona o Libańczyku, iż "z informacji Agencji Wywiadu wynika, że był podejrzewany o współpracę z Hezbollahem oraz o związki z terrorystami z al-Kaidy") i "Gazetę Polską" (z którą także zawarto ugodę). Wcześniej Assir zawarł też ugodę z dziennikarzem "Gazety Wyborczej" Witoldem Gadomskim, który napisał o nim, że jest "zamieszany w liczne przestępstwa, handel narkotykami, pranie brudnych pieniędzy i zwykłe łapówkarstwo".
W listopadzie 2009 r. adwokaci Assira informowali, że za oszczerstwa uznaje on stawianie mu zarzutów prania brudnych pieniędzy, zlecania zabójstw, pisania, że jest ścigany listem gończym lub że był skazany. "Pan El Assir zajmuje się legalnie pośrednictwem w handlu bronią - to twierdzenie nie narusza jego dóbr" - podkreślali adwokaci.
Prasa pisała też, że były minister w Kancelarii Prezydenta Robert Draba w czerwcu 2007 r. podróżował do Gruzji m.in. w towarzystwie El Assira. Na pokładzie samolotu Drabie miał towarzyszyć również były wiceprezes Bumaru Artur Trzeciakowski. Według cytowanego w "Rzeczpospolitej" biura prasowego Kancelarii Prezydenta, El Assira Draba poznał przez zarząd Bumaru.
Grad informował w listopadzie 2009 r., że El Assir sugerował resortowi, by sfinalizował ugodę pomiędzy Bumarem a spółkami z Bliskiego Wschodu pośredniczącymi w sprzedaży bronią. Minister dodał, że tego nie zaakceptował, bo nie można tego łączyć ze sprzedażą stoczni. Według ówczesnych doniesień "Wprost", CBA uznało Assira za jedną z głównych postaci w sprawie procesu sprzedaży majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie. Miał on - pisze tygodnik - domagać się od MSP zwrotu prowizji za sprzedaż polskiej broni wyprodukowanej przez Bumar S.A. Media podawały wcześniej, że Assir to libański handlarz bronią, z którego konta wpłacono wadium za stocznie.
Grad wyjaśnił, że otrzymywał "pozytywne rekomendacje na jego temat ze strony naszych ambasadorów w Kuwejcie i w Katarze". "Ich zdaniem jest to osoba, do której strona katarska i kuwejcka ma zaufanie, w tym kuwejccy akcjonariusze spółki założonej z Bumarem. Oni tę osobę delegowali do rozmów" - podkreślił minister. Dodał, że dla resortu Assir był mało istotny, ale stronie katarskiej czy kuwejckiej zależało na jego udziale w negocjacjach.
Minister tłumaczył, że Bumar miał w stosunku do spółek z Bliskiego Wschodu niezapłacone zobowiązania z wcześniejszych lat na kwotę ok. 60 mln USD. "W wyniku negocjacji Bumaru z tymi podmiotami wynegocjowano kwotę 13 mln USD" - mówił Grad.