"Chodzi o to, że wlepiono mandaty karne kibicom, którzy zorganizowali legalną demonstrację, podporządkowywali się zarządzeniom policji, a zatrzymano ich i zawieziono na komisariat wtedy, gdy zakrzyknęli +Donald matole, twój rząd obalą kibole+ co było formą, może niezbyt uprzejmej, ale politycznej polemiki z decyzjami rządu o zamykaniu stadionów" - tak Dorn wyjaśnił dziennikarzom powody zorganizowania pikiety. Dodał, że było to "złamanie swobody i wolności wypowiedzi i wyrażania opinii".

Reklama

Z wnętrza furgonetki, która zaparkowała w piątek wieczorem przed KPRM, na tłoczny o tej porze dnia chodnik koło warszawskich Łazienek, spoglądał bohater książki Kornela Makuszyńskiego i Mariana Walentynowicza - Koziołek Matołek. Również Dorn wystąpił z pluszowym Koziołkiem zawieszonym na szyi. Pikieta miała mieć charakter "ustawki": część osób miała "matoła" bronić, część (jedynie werbalnie, a właściwie śpiewnie) atakować.

"Chcę dać znać, że można o sprawach poważnych mówić także w formie lekkiej i zabawnej, (...) liczę na dobrą zabawę" - mówił Dorn do dziennikarzy.

Na pikietę przyszło kilkadziesiąt osób. Przy furgonetce, z której przemawiał Dorn, przystawali również przechodnie, wiele osób robiło zdjęcia. Podczas pikiety Dorn czytał fragmenty "Psychiatrii Klinicznej" prof. Tadeusza Bilikiewicza, wyjaśniające, kim jest matoł.

Na pikietę zareagował rzecznik rządu Paweł Graś, który umieścił wpis na Facebooku: "Na zorganizowanej przez L.Dorna demonstracji, zamiast tłumów, kilkadziesiąt osób i koza. Ciekawe co jeszcze wymyśli Ludwik, żeby załapać się na listy PiS-u w następnych wyborach".

Jeśli w piątkowy wieczór premier Donald Tusk był w swojej Kancelarii, dobiec go mogły piosenki ułożone do popularnych melodii, w tekstach których powracano do motywu "matoła". Obecnych do śpiewu zagrzewał - jak sam się przedstawił - "uśmiech PRL", "pieszczoszek poprzedniej ekipy", a obecnie "pułkownik moherowych beretów" - satyryk Andrzej Rosiewicz.

Pikietujący pod jego przewodnictwem śpiewali m.in.: na melodię "Ody do radości" Ludwika van Beethovena: "Radość wszystkim, wszystkim radość, niech się cieszy każdy stan, obronimy dziś matoła - wiwat matoł, król i pan"; na melodię kubańskiej "Guantanamery": "Donald matole, twój rząd obalą kibole, pieśń to wesoła, że obronimy matoła". Z kolei kategorię pieśni biesiadnych reprezentowała piosenka: "Hej hej matoły omijajcie góry lasy doły, dzwoń, dzwoń, dzwoń dzowneczku-matołeczku".

Reklama



"Pokazujemy absurd, do jakiego doprowadził nasz rząd, że kibice są zamykani za słowo +matoł+. Bronimy tego słowa, aby można go było używać w języku polskim" - powiedziała PAP jedna z manifestujących.

"Nie chcemy powrotu PRL-u, cenzury. Zabranianie ludziom używania słowa +matoł+ to jest cenzura. A rząd, który twierdzi, że jego poprzednicy - czyli PiS - stosowali metody faszystowskie, sam jest faszystowski. Dlatego tu jesteśmy" - dodała inna osoba.

W pikiecie wziął udział nie tylko Koziołek Matołek, ale również żywa koza. Jak powiedział PAP jej opiekun, koza mieszka pod Warszawą, ale gości też w namiocie "Solidarnych 2010" przed Pałacem Prezydenckim.

Pikieta trwała niecałą godzinę. Doszło do kilku kłótni z rowerzystami, którzy mieli trudności z przejechaniem ścieżką rowerową zajmowaną przez pikietujących. W jednym wypadku doszło nawet do przepychanki, a rowerzysta spadł z roweru. Niektórzy pikietujący twierdzili, że była to - jak mówili - "celowa prowokacja".(