Jak powiedział Kutz w środę w TVN24, jako parlamentarzysta jest reprezentantem Śląska. "To jest mój elektorat, nie byłem w partii, więc tym bardziej teraz jak tam się tyle dzieje, muszę wrócić do Senatu, żeby być ich przedstawicielem" - oświadczył.

Reklama

Zaznaczył, że jest wiele spraw dotyczących Śląska, którymi powinien zająć się parlament. "Musi być uznana etniczność Śląska, podobnie jak ustawa o mowie śląskiej, którą będziemy wymuszać. Właśnie po to będę senatorem, żeby tych rzeczy przypilnować" - zaznaczył.

Kutz zdradził, że kilkukrotnie do startu z katowickiej lity PO namawiał go szef klubu Platformy Tomasz Tomczykiewicz. "To nie była propozycja poważna, bo gdyby tak, to powinien mnie zaprosić pan premier i coś mi zaoferować" - ocenił.

Dodał, że Senat wybrany w jednomandatowych okręgach może być mniej upartyjniony i przekształcić się w miejsce, gdzie toczy się swobodna dyskusja o państwie.

Przed czterema laty w wyborach do Sejmu listę PO w Katowicach otwierał Kutz, otrzymując rekordowe poparcie. W trakcie kadencji reżyser poróżnił się z Platformą i w październiku ubiegłego roku wystąpił z klubu PO, zarzucając Platformie, że nie zrobiła nic dla Górnego Śląska.

Reklama

W "Kropce nad i" Kutz mówił też o PJN: "To wydmuszka po PiS-ie, oni nie mają gruntu kompletnie. PJN nie dojdzie do wyborów, a ci bardziej wartościowi będą chcieli zostać przy władzy. Ja Pawła Poncyliusza zawsze widziałem jako kowboja, on ma taką fajną urodę, mówiłem mu, że tak skończy - stwierdził polityk.

Nie szczędził też słów krytyki PiS-owi. "PiS radykalnie odszedł od propagandy smoleńskiej i zajmuje się atakowaniem rządu - komentował obecną sytuację na scenie politycznej Kazimierz Kutz.

"W tym takim partyjnym nieustannym ataku jest pewna bojaźliwość PO, jakby ona była czemuś winna. Pewna taka skłonność do dupowatości istnieje w Platformie. Rząd krytykuje się językiem apokalipsy. Ten język dowodzi straszliwej słabości opozycji w Polsce. Polityka dowalania partii rządzącej jest banalna, a oni nie chcą o niczym poważnym rozmawiać. Gdyby PiS-owi odebrać na miesiąc media, to by ich nie było. Umarli by z nieszczęścia - dodał.