Rzeczniczka MSWiA Małgorzata Woźniak nie chciała komentować zarzutów Macierewicza. W piątek szef zespołu ds. przyczyn katastrofy smoleńskiej pytał o podstawy nominacji generalskich dla szefa BOR Mariana Janickiego i jego zastępcy, o które wnioskował minister SWiA Jerzy Miller. Zdaniem posła PiS, odpowiadali oni za ochronę lotu Tu-154 10 kwietnia ubiegłego roku.
Z okazji obchodów święta BOR prezydent Bronisław Komorowski wręczył szefowi BOR, gen. bryg. Marianowi Janickiemu nominację na stopień generała dywizji oraz jednemu z jego zastępców płk Pawłowi Bielawnemu nominację na stopień generała brygady. Ponadto 10 oficerów BOR zostało wyróżnionych za długoletnią służbę, a 47 innych zostało mianowanych na pierwszy stopień oficerski.
Jak zauważył Macierewicz na konferencji prasowej, o nominacje generalskie dla Janickiego i Bielawnego wnioskował Miller, który kieruje jednocześnie komisją badającą przyczyny katastrofy smoleńskiej. Jego zdaniem, przesądził w ten sposób "o zdjęciu jakiejkolwiek odpowiedzialności" z BOR, a przede wszystkim z Janickiego i Bielewnego za katastrofę 10 kwietnia.
Poseł PiS zwrócił też uwagę, że nie zakończyły się jeszcze postępowania prokuratorskie i NIK w sprawie wypadku Tu-154. "Słyszeliśmy niedawno, że jednym z powodów - może najistotniejszych - odwołania pana prokuratora Marka Pasionka było właśnie to, że uznał, iż został przez prokuraturę zgromadzony wystarczający materiał, by postawić zarzuty m.in. panu Janickiemu" - zaznaczył Macierewicz. Jak dodał, podobnie wygląda "sytuacja w przygotowywanym raporcie NIK".
Pasionek, który nadzorował śledztwo w sprawie przyczyn katastrofy smoleńskiej, został w ubiegłym tygodniu zawieszony w czynnościach przez szefa Naczelnej Prokuratury Wojskowej gen. Krzysztof Parulskiego. Pasionek - według niepotwierdzonych przez prokuraturę doniesień mediów - miał zwracać się nieoficjalnie do przedstawicieli USA, agentów CIA i FBI z ambasady w Warszawie, w sprawie dowodów przydatnych w śledztwie ws. Smoleńska i przekazać im część materiałów z polskiego postępowania.
Jak ocenił poseł PiS, "awanse dla szefów BOR oznaczają, że najprawdopodobniej oba te postępowania (prokuratury i NIK) zostaną teraz wyeliminowane". "Ta sprawa zostanie ukręcona. Będzie presja, żeby nie zakończyło się to skierowaniem zarzutu wobec BOR" - uważa Macierewicz. W jego opinii, jest to "tak naprawdę działania, które ma chronić odpowiedzialność" Millera, "który, jako zwierzchnik BOR, jako ten, który ma w swoim zakresie obowiązków dbanie o wykonywanie zadań przez BOR, nie dopełnił obowiązków".
Szef zespołu ds. przyczyn katastrofy smoleńskiej przywołał art. 2 ustawy o BOR, zgodnie z którym to szef MSWiA podejmuje decyzje o zakresie ochrony m.in. prezydenta RP. "To on wyznacza ten zakres" - zaznaczył Macierewicz. Cytował też tzw. instrukcję lotów HEAD z 2009 r. (dokument określał procedury bezpieczeństwa przewozu najważniejszych osób w państwie). "Ona (instrukcja) wprost mówi, że ochronę statku powietrznego, na miejscach startów i lądowań oraz na lotniskach poza granicami kraju, w odniesieniu do prezydenta RP, marszałka Sejmu, organizuje Biuro Ochrony Rządu" - podkreślił.
"Nie ma cienia wątpliwości: za ochronę tego statku powietrznego (Tu-154 - PAP), za ochronę lotniska, na którym lądowano, odpowiedzialność ponosiło Biuro Ochrony Rządu, a więc pan Janicki, a także minister Jerzy Miller" - dodał Macierewicz.
Tymczasem - według niego - funkcjonariusze BOR nie oglądali lotniska w Smoleńsku, "nie sprawdzili, kto będzie kontrolerem lotu, jakie ma do tego kwalifikacje i na ile daje gwarancje bezpiecznego i właściwego wykonania swoich obowiązków". Oprócz tego - jak mówił Macierewicz - 10 kwietnia 2010 r. funkcjonariusze BOR nie mieli też żadnej wiedzy dotyczącej ewentualnych lotnisk zapasowych. Ponadto - w jego opinii - tego dnia żaden funkcjonariusz BOR nie oczekiwał na samolot, którym leciał Lech Kaczyński.
Szef zespołu ds. przyczyn katastrofy smoleńskiej nie wykluczył, że skieruje w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury. Jego zdaniem, na obecnym etapie, zasadne jest pytanie o podstawy decyzji o awansie Janickiego i Bielewnego, a także jego ewentualnych konsekwencjach dla pracy prokuratury i NIK w sprawie katastrofy smoleńskiej oraz dla raportu komisji Millera na ten temat.
Szef Biura Ochrony Rządu gen. Marian Janicki w czwartek w wywiadzie dla PAP podkreślał, że sprawdzanie lotniska np. pasa startowego czy obecność na wieży kontroli lotów nie leży w kompetencjach Biura. Według niego obecność funkcjonariusza BOR na wieży w Smoleńsku mogłaby wywołać zarzuty, że swoją obecnością stresował kontrolerów. Janicki zapewnił też, że BOR było przygotowane na przetransportowanie vip-ów z każdego z lotnisk zapasowych. Jak dodał, na lotniskach nie było kolumn zapasowych, bo nie ma takich procedur, natomiast - podkreślał - transport zorganizowany byłby niezależnie od tego, które byłoby to lotnisko.