Tusk ogłosił, że na następcę Klicha zaproponuje prezydentowi dotychczasowego sekretarza stanu w MSWiA Tomasza Siemoniaka. Dodał, że Kich, składając rezygnację, tłumaczył, iż nie chce stanowić obciążenia. "Rozumiem motywację ministra Klicha" - stwierdził. Ale podkreślił, że nigdy nie powiedział i nie powie, że Bogdan Klich jest odpowiedzialny za katastrofę smoleńską. Jak dodał, według niego wcześniejsza rezygnacja Klicha z funkcji szefa MON byłaby nieuzasadniona.

Reklama

Premier ujawnił, że zgodnie z przepisami minister Klich był pierwszym odbiorcą raportu Millera.

>>> "Kłamstwa zaskakujące nawet jak na Millera". Macierewicz o raporcie Millera

Muszę wyrazić najwyższe uznanie dla ekspertów z różnych dziedzin - stwierdził Tusk na samym początku konferencji. Wyrażał uznanie dla całego zespołu, który - jak podkreślił - stanęła na wysokości zadania. "Chociaż zdaję sobie sprawę, że wyjaśnianie przyczyn wypadków lotniczych nie powinno podlegać takiej presji" - dodał.

Premier podkreślił, że komisja wykonała swoje zadanie, które polegało na precyzyjnym określeniu przyczyn katastrofy, wykluczając zamach i działanie osób trzecich, a także naciski na pilotów. "Dbaliśmy, komisja miała komfort pracy" - mówił, podkreślając brak politycznego zlecenia dla komisji.

Dodał, że w raporcie Millera jest to, czego zabrakło w raporcie MAK, a więc informacje o niedociągnięciach w przygotowaniu lotniska i postawie kontrolerów lotu. Dodał, że dzięki temu dokumentowi być może uda się uniknąć podobnych tragedii w przyszłości. Podkreślił, że o ewentualnej winie decydować będzie prokuratura.

>>> Co z Tomaszem Arabskim? Czytaj dalej

Reklama



Mówiąc o postawie opozycji, stwierdził, że włącznie z dzisiejszym dniem uważa ją za "skrajnie nieodpowiedzialną". Dodał, że ma "bardzo poważny kłopot" z opiniami Antoniego Macierewicza i polityków PiS, bo - jak stwierdził - w jednym zdaniu powołują się na raport Millera i "żądają głów", jednocześnie dezawuując go. "Chciałbym, żebyście państwo mnie zwolnili od komentowania tej politycznej nagonki" - mówił na konferencji prasowej, zwracając się do dziennikarzy.

Pytany o przyszłość Tomasza Arabskiego, szefa jego kancelarii, odpowiedział, że żadne z jego działań nie ma związku z katastrofą. W związku z tym dymisji Arabskiego nie będzie. Na sugestię dziennikarki, że "minister Arabski łamał prawo", Tusk odpowiedział, że podchodzi ona do sprawy "zbyt emocjonalnie".

Tusk stwierdził, że nie ma żadnych przepisów, umów, warunków prawnych, które umożliwiłyby przejęcie śledztwa smoleńskiego przez stronę polską, jeśli Polska chciałaby prowadzić je z elementarną skutecznością.

"Samolot TU-154M spadł na terytorium Rosji. Ne ma żadnych przepisów, żadnych umów, warunków prawnych, które umożliwiłyby przejęcie przez polską stronę śledztwa - jeśli chcielibyśmy te śledztwo prowadzić z elementarną skutecznością, a więc dostępnością do miejsca wypadku, do wraku, do czarnych skrzynek oraz Rosjan, którzy brali udział w zdarzeniach 10 kwietnia" - powiedział Tusk w piątek na konferencji prasowej pytany czy nie było błędem, że śledztwo w sprawie katastrofy prowadziła strona rosyjska, a nie polska.

Szef rządu poinformował, że nie wyklucza zorganizowania międzynarodowej konferencji, która by wskazała, że istnieją pewne luki w przepisach prawa międzynarodowego, a także w relacjach bilateralnych - w takich przypadkach jak katastrofa smoleńska.

Tusk podkreślił też, że najważniejszą rzeczą jest, aby Polska - jako państwo - potrafiła uniknąć takich katastrof w przyszłości. "To jest główne zadanie raportu i tak również rozumiem najważniejsze zadania administracji po raporcie" - zaznaczył.

>>> Była wina BOR? Czytaj więcej o opinii Donalda Tuska



Premier podkreślił, że nie zgadza się z zarzutami opozycji, że Biuro Ochrony Rządu ponosi pośrednią lub bezpośrednią odpowiedzialność za zdarzenia w Smoleńsku. Za bezzasadne uznał także "insynuacje", że szef MSWiA, jako szef komisji badającej katastrofę, chronił Biuro.

Według opozycji, w tym m.in. Antoniego Macierewicza, osobą najbardziej odpowiedzialną za katastrofę smoleńską jest minister Jerzy Miller jako zwierzchnik Biura Ochrony Rządu, które, jak mówił poseł PiS, nie dopełniło swoich obowiązków w tej sprawie.

"Ja znam ministra Millera, jest ostatnią osobą, o której bym powiedział, że w działalności publicznej szuka własnego bezpieczeństwa czy własnego interesu. Pewnie jak każdy z nas, ma jakieś wady, ale tej akurat nie ma" - ocenił szef rządu.

Tusk pytany, dlaczego zatem raport nie mówi nic o odpowiedzialności BOR-u wyjaśnił, że komisja opisuje przyczyny wypadku lotniczego, a nie całego świata wokół.

"Raport bada wszystkie zdarzenia i okoliczności, które mogły mieć wpływ na katastrofę(...) Wydaje się, że oficerowie BOR nie mieli nic wspólnego z zabezpieczeniem lotu w tym sensie, w jakim bada go komisja Millera, czyli ochroną, czy zapobieganiem takich zdarzeń jak katastrofa smoleńska" - mówił Tusk.

Premier przyznał jednak, że warto się zastanowić, czy w przyszłości nie należałoby wyposażyć BOR w kompetencje, które kazałyby tej służbie dbać o bezpieczeństwo w każdym aspekcie.

Premier nie wykluczył, że jedną z konsekwencji katastrofy smoleńskiej i prac komisji będzie budowa innego modelu bezpieczeństwa urzędników państwowych. "Nie wykluczam, że znajdziemy jakieś powody, dla których będzie warto zastanowić się także nad przebudową tej służby, ale nie w związku z przyczynami katastrofy smoleńskiej.