W marszu według organizatorów - wzięło udział - od 5 do 10 tys. osób. Obecny był Jarosław Kaczyński. Uczestnicy marszu wznosili hasła: "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę"; "Precz z komuną!" "Precz z Platformą!"; "Tu jest Polska!"; "Bóg, honor, ojczyzna!"; "Tusk do Berlina!"; "Sikorski zdrajca narodu!". Na czele pochodu manifestanci nieśli transparent: "Nie ma Europy sprawiedliwej bez Polski niepodległej".
Pod kancelarią premiera uczestnicy marszu krzyczeli: "Donald cykorze i Putin ci nie pomoże!"; "Niepodległość i suwerenność!"; "Gdzie są cuda?!"; "Złodzieje!" "Chcemy prawdy o Smoleńsku!". Pod kancelarią premiera wybuchła także jedna petarda. Zebrani zareagowali nieprzychylnie. "Prowokacja!" - krzyczeli.
Cena 13 grudnia jest wielkim oskarżeniem zarówno tych, którzy wprowadzili stan wojenny, ale i tych, którzy nie chcieli tych czynów ukarać - mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas wtorkowego Marszu Niepodległości i Solidarności w Warszawie.
Jak mówił Kaczyński, 13 grudnia "siły komunistyczne pod wodzą generała Jaruzelskiego na obce zlecenie rozpoczęły z niepodległością naszego narodu, naszego społeczeństwa wojnę". "Przyszliśmy tutaj, by o tym przypomnieć, by o tym nie zapominano" - zaznaczył.
"Polska dzisiejsza byłaby inna, lepsza, silniejsza, bogatsza, gdyby nie 13 grudnia. To jest prawa i ta prawda jest wielkim oskarżeniem zarówno tych, którzy o 13 grudnia zdecydowali, przeprowadzili, ale także i tych, którzy już po roku 1989 nie chcieli tych czynów ukarać, tych wydarzeń pokazać, pokazać do końca całej prawdy o nich, nie chcieli wielkiego rozliczenia" - podkreślił prezes PiS.
"Tylko ci najbardziej pozbawieni rozumu mogą uwierzyć, że ci silniejsi będą dbali o nasze interesy" - powiedział Kaczyński. Jego zdaniem Polska potrzebuje teraz "prawdziwie polskiego" rządu, który będzie bronił suwerenności kraju. "PiS stanie na czele walki o Polskę suwerenną. O to by nasz naród sam mógł decydować o tym, co ważne, a co mniej ważne. Gdyby nie te sojusze interesów i interesików nasz naród parłby do przodu jak Chiny. Bylibyśmy na czele Europy i na czele Świata" - mówił Kaczyński. Gdy prezes PiS zawołał: "Obudź się Polsko!", tłum zaczął skandować:"Jarosław!
Prezes PiS Jarosław Kaczyński uważa, że szef MSZ Radosław Sikorski w Berlinie dopuścił się hołdu, do którego nie miał prawa. Jego zdaniem, tego czynu nie da się wyjaśnić inaczej niż dążeniem do załatwienia czysto partykularnych albo osobistych interesów.
"Trudno sobie wyobrazić sytuację groźniejszą niż ta, kiedy przedstawiciele władz demokratycznego państwa zaczynają składać hołdy innym państwom. Gdy dochodzi do tego, co polska publicystyka słusznie nazwała hołdem berlińskim, hołdem, do którego min. Sikorski nie miał żadnego prawa" - mówił Kaczyński podczas wtorkowego marszu solidarności i niepodległości.
Na te słowa zebrani zareagowali okrzykami "hańba!". "Tak proszę państwa to jest hańba, a jednocześnie nadużycie, złamanie konstytucji, czyn, którego nie da się wyjaśnić inaczej niż tylko dążeniem do załatwienia jakichś czysto partykularnych albo osobistych interesów, po prostu osobistych. I na to nie wolno nam się zgodzić" - mówił prezes PiS.
Kaczyński podkreślił, że kiedy organizatorzy decydowali się na zainicjowanie marszu, nie znali całej prawdy. "Znaliśmy sławetne wystąpienia pana ministra, nie wiedzieliśmy jeszcze, że sprawy pójdą dalej, że już tym razem nie minister, a premier, najwyższy przedstawiciel rządu zdecyduje się na to, by Polską suwerenność ograniczyć, by przynajmniej zapowiedzieć jej ograniczenie" - mówił.
Podkreślił znaczenie suwerenności jeśli chodzi o to, "co własne, co odnosi się do interesów państwa, do interesów narodu, bo taką sprawą są właśnie kwestie budżetowe, są kwestie naszych wspólnych pieniędzy".
Sikorski w Berlinie 28 listopada na forum Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej zaproponował m.in. zmniejszenie i jednoczesne wzmocnienie Komisji Europejskiej, ogólnoeuropejską listę kandydatów do Parlamentu Europejskiego oraz połączenie stanowisk szefa KE i prezydenta UE. Sikorski apelował także do Niemiec o ratowanie strefy euro.