Moment, w którym giną ludzie nie jest dobry do dyskutowania o celowości misji. Pierwsza emocjonalna reakcja jest taka, że szkoda ludzi i po co tam jesteśmy, ale ta misja ma głęboki sens, bo ma nas uchronić przed większymi nieszczęściami, przed zalewem terroryzmem, przed różnymi barbarzyńskimi atakami, które rodzą się często w głowach ludzi skrywających się w górach Afganistanu - powiedział Kwaśniewski w środę dziennikarzom.
Dodał, że to nie była misja podboju czy o dostęp do dóbr naturalnych Afganistanu. To jest misja, która ma przywrócić pokój i dać nam wszystkim bezpieczeństwo - podkreślił. Kwaśniewski zaznaczył, że w misji uczestniczą zawodowi żołnierze, a ten zawód jest związany z dużym ryzykiem.
Wierzę, że polscy dowódcy czynią wszystko, by nasze misje były jak najbezpieczniejsze, ale takich dramatów nie da się uniknąć. Mówię to z przykrością, ale szczerze - zaznaczył.
Jednocześnie wyraził współczucie rodzinom poległych żołnierzy, a im samym szacunek i hołd, za to, że w misji brali udział i starali się swoje obowiązki wypełniać jak najlepiej.
Pięciu polskich żołnierzy zginęło w środę podczas ataku, do którego doszło, gdy wracali z miejscowości Razaak. Wybuch pod ich transporterem nastąpił, gdy patrol zbliżał się do drogi Highway 1 - głównej drogi łączącej Kabul z Kandaharem.
Żałobna uroczystość w bazie w Ghazni odbędzie się w czwartek rano. Następnie ciała żołnierzy zostaną przewiezione do największej bazy sił koalicyjnych w Afganistanie do Bagram, gdzie cześć oddadzą im żołnierze sił ISAF. Stamtąd zostaną przetransportowane do Polski.
To największa taka tragedia w historii polskich misji za granicą. Żołnierze służyli w 20. Bartoszyckiej Brygadzie Zmechanizowanej.
Od 2007 r., gdy Polska zaangażowała się w operację ISAF, w Afganistanie poległo lub zmarło w wyniku odniesionych w tym kraju ran 35 polskich żołnierzy i cywilny ratownik medyczny.