"W wyborach w wolnej Polsce głosowałem cztery razy. Albo w wyborach prezydenckich na Korwin-Mikkego, albo do parlamentu na UPR. No i cztery lata temu na PO, ewidentnie przeciwko PiS" - przyznaje Kazik w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
"Mój kolega z zespołu, zdeklarowany PiS-owiec, mówi: 'No, ale przecież wtedy było wesoło'. Otóż nie było. Miałem wtedy poczucie życia w 'demokratyturze'". Czymś zdecydowanie mniejszym od dyktatury, ale tez nieprzyjemnym. Nagle złapałem się na tym, że czułem się nieswojo nawet wtedy, gdy zatrzymywała mnie drogówka do kontroli" - mówi artysta.
Kazik nie ukrywa, że męczy go wciąganie w politykę, telefony od mediów z prośbą o skomentowanie odniesień do polityki ze swojej twórczości, choć nie ucieka od mocnych słów pod adresem władzy. "Dla mnie politycy to zorganizowana grupa interesu, która ma w swoim ręku ogromną broń, czyli prawo" - przyznaje.
"Poza tym uważam, że polityka plugawi muzykę" - podsumowuje muzyk.