"Byle pętak" i awantura na sali

Sprawy, które w mojej ocenie powinniśmy rozstrzygać z maksymalnym udziałem ludzi, to są zmiany dotyczące ustroju. Nie powinno poddawać się pod głosowanie, czy ludzie chcą więcej pieniędzy. Bo wszyscy - ja też - zagłosujemy na "tak" - wołał Donald Tusk. Odpierał także powtarzane przez "Solidarność" argumenty mówiące, że rząd ie słucha głosu Polaków. My naprawdę poważnie potraktowaliśmy ludzi. Bo ja, panie przewodniczący, wtedy kiedy rozmawiamy o przyszłych emeryturach, idę do ludzi, żeby ich słuchać, a nie, żeby ich mobilizować do krzyku - to jest zasadnicza różnica między nami - stwierdził premier.

Reklama

Słowa Tuska wywołały burzę na sali sejmowej. Sytuacji nie udało się uspokoić marszałek Ewie Kopacz. Zarządziła ona więc przerwę i zwołała posiedzenie Konwentu Seniorów.

Po wystąpieniu szefa rządu, głos zabrał Duda. Ja tego naprawdę nie przyjąłem do siebie, to, że pan powiedział pętak, czy pętaki. Ja się tylko boję tego, żeby nie odebrały tego te dwa miliony ludzi, którzy podpisali się pod tym wnioskiem (o przeprowadzenie referendum - PAP) i te kilkadziesiąt tysięcy, które stoi przed Sejmem - odpowiedział premierowi Duda.

Ja tego absolutnie nie odbieram do siebie. Porozmawialiśmy, przyjąłem, właściwie nie trzeba przepraszać, bo ja się tam nie obrażam - zaznaczył. Jak mówił, jest chłop ze Śląska i nie ma się na co obrażać. Nie takie rzeczy my se tam mówili - dodał.

>>> Tusk w Sejmie nie oszczędził nikogo. Zobacz, co powiedział >>>

Sejmowa debata nad wnioskiem NSZZ "Solidarność" o przeprowadzenie referendum ws. wieku emerytalnego rozpoczęła się około 9 rano. Związkowcy nie godzą się na rządowe plany podniesienia i zrównania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn na poziomie 67 lat.

Reklama

Kłótnia na początek

Przed rozpoczęciem tego punktu szef klubu PiS Mariusz Błaszczak złożył wniosek o zwołanie Konwentu Seniorów w celu wyjaśnienia dlaczego na sejmową galerię nie wpuszczono związkowców z "S". Prowadząca obrady marszałek Sejmu Ewa Kopacz odpowiedziała mu, że sprawa ta była omawiana na posiedzeniu Konwentu, na którym obecny był przedstawiciel klubu PiS. Następnie w głosowaniu posłowie odrzucili wniosek Błaszczaka. Za ogłoszeniem przerwy było 180 posłów, przeciw 181, a 1 wstrzymał się od głosu.

Po głosowaniu szef klubu SP Arkadiusz Mularczyk złożył kolejny wniosek o przerwę domagając się, by w tym czasie premier Donald Tusk wyszedł do związkowców protestujących przez Sejmem. Marszałek nie uwzględniła jednak tego wniosku, argumentując, że nie jest to wniosek formalny.

Duda: Od 1980 roku nie było takiego poparcia dla inicjatywy obywatelskiej

Reprezentantem wnioskodawców jest szef NSZZ "Solidarność" Piotr Duda. Występując w Sejmie, podkreślił, że wniosek o referendum emerytalne poparło dwa miliony Polaków. Wniosek o zwołanie referendum poparło ponad dwa miliony Polaków, a 1,4 miliona podpisów złożyliśmy w Sejmie - powiedział. Dodał, że podpisy ciągle wpływają.

Żadna obywatelska inicjatywa w Polsce nie zyskała tak wielkiego poparcia, ostatnią ideą, którą również poparły miliony Polaków, była w 1980 roku Solidarność - podkreślił.

>>> Duda w Sejmie o obietnicach rządu i milionach podpisów >>> Czytaj więcej >>>

W intencji "S" w referendum Polacy mieliby odpowiedzieć na pytanie, czy są za utrzymaniem dotychczasowego wieku emerytalnego, czyli 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. W lutym "S" złożyła w Sejmie prawie 1,4 mln podpisów pod wnioskiem o takie referendum.

Rosati: To wielka polityczna manipulacja

O to, by głosować przeciw wnioskowi "Solidarności", w imieniu Platformy Obywatelskiej apelował Dariusz Rosati. Wniosek o przeprowadzanie referendum jest nie do przyjęcia ze względów społecznych, ponieważ spowodowałby drastyczne obniżenie poziomu życia wszystkich grup społecznych - w tym zwłaszcza przyszłych emerytów - powiedział.

Według posła PO projekt Solidarności "jest w najwyższym stopniu szkodliwy dla państwa polskiego, ponieważ grozi załamaniem finansów publicznych i wieloletnią stagnacją gospodarczą". Rosati ocenił ponadto, że propozycja referendum "jest wielką polityczną manipulacją".

Kaczyński: Mamy w Polsce system postkolonialny

Prezes PiS Jarosław Kaczyński przekonywał, że referendum emerytalne byłoby też referendum ws. systemu rządów w Polsce, który określił jako postkolonialny. Wskazał na potrzebę polityki prorodzinnej. Jak mówił, można ją prowadzić, gdy władza jest niezależna od grup kapitałowych.

Jak mówił, nie musimy żyć w dalszym ciągu w systemie postkomunistycznym, w systemie w istocie postkolonialnym. Możemy ten system odrzucić - podkreślił. Dlatego - według Kaczyńskiego - referendum w sprawie wieku emerytalnego jest referendum nad obecnym systemem rządów w Polsce.

>>> Kaczyński w Sejmie - co powiedział prezes PiS? >>>

Miller z "Solidarnością" w klapie

Z NSZZ "Solidarność" możemy się różnić w wielu sprawach, ale w sprawie emerytur jesteśmy razem w obronie konstytucyjnej zasady sprawiedliwości społecznej - zadeklarował szef SLD Leszek Miller. Sojusz poprze wniosek "S" o referendum emerytalne.

Z elementarnego poczucia sprawiedliwości SLD nie idzie w sprawie zmian w emeryturach z rządem, tylko ze związkami zawodowymi. Możemy się różnić w wielu sprawach, ale w tej jesteśmy razem, razem w obronie konstytucyjnej zasady sprawiedliwości społecznej - oświadczył Miller podczas piątkowej debaty nad wnioskiem "S" o referendum.

>>> Miller w superlatywach o szefie "Solidarności". Czytaj więcej >>>

Kempa do Tuska: Jest wiele metod, by zmusić pana do myślenia

Solidarna Polska będzie głosować za wnioskiem Solidarności o referendum emerytalne - zapowiedziała Beata Kempa. Jak dodała, SP zrobi wszystko, aby nie pozwolić na - według niej - "złą i bardzo prymitywną" reformę emerytalną autorstwa PO-PSL.

Mówimy stanowcze "nie" tej złej i bardzo prymitywnej i jednozdaniowej w zasadzie reformie. Na tę reformę nie pozwolimy i zapewniam pana, panie premierze, że jest jeszcze szereg metod na to, żeby zmusić pana do myślenia - powiedziała Kempa podczas sejmowej debaty, zwracając się do premiera Donalda Tuska.

>>> Beata Kempa w kamizelce związkowca >>> Czytaj więcej >>>

Kto za, kto przeciw?

Poparcie wniosku Solidarności zapowiedziały już kluby PiS, Solidarnej Polski i SLD. Czwarty klub opozycyjny - Ruchu Palikota - ma się wstrzymać od głosu.

Przeciw przeprowadzeniu referendum są natomiast obie partie koalicyjne PO i PSL, które osiągnęły kompromis co do kształtu rządowej reformy emerytalnej. W klubie PO ma obowiązywać dyscyplina obecności i głosowania przeciwko referendum.

Premier Donald Tusk - zaznaczając, że szanuje wysiłek osób, które zbierały podpisy pod wnioskiem - powiedział w czwartek, że "istota tego referendum jest szkodliwa z punktu widzenia interesu Polski". Jak zaznaczył, każdy - również on sam i wicepremier Pawlak - na pytania: czy chciałby płacić niskie podatki, zarabiać więcej i mieć uprawnienie emerytalne jak najszybciej - odpowie: tak. Tylko co z tego, że to przegłosujemy? I dlatego będę proponował posłankom i posłom PO, aby w dyscyplinie głosować przeciwko temu referendum - powiedział Tusk.

Wicepremier szef PSL Waldemar Pawlak mówił natomiast, że porozumienie w sprawie reformy emerytalnej tworzy podstawy do tego, by system parlamentarny mógł doprowadzić "do korzystnych dla ludzi i gospodarki rozstrzygnięć bez potrzeby odwoływania się do rozstrzygnięć w formie referendum".

Popracujemy do 67. roku życia? "Solidarność" jest na nie

Na mocy koalicyjnego porozumienia wiek emerytalny dla obu płci ma wynosić 67 lat; na emeryturę częściową będą mogły przejść kobiety w wieku 62 lat i mężczyźni w wieku 65 lat; emerytura częściowa będzie wynosiła 50 proc. wypracowanego świadczenia.

Duda porozumienie między koalicjantami w sprawie emerytur nazwał "oszustwem i zgniłym kompromisem". Przypomniał, że nie taki projekt był konsultowany w Komisji Trójstronnej. Zapowiedział, że jeśli referendum nie będzie, to "w tygodniu po świętach spotyka się sztab protestacyjny, chociaż sytuacja jest dynamiczna i zobaczymy, jak będzie". Najważniejsze jest dla nas to, że pobudziliśmy wśród społeczeństwa tę ochotę do buntu - dodał.

Związkowcy od początku tygodnia protestują w Warszawie przeciwko rządowym planom zmian w systemie emerytalnym - najpierw demonstrowali przed kancelarią premiera, a w środę przenieśli się przed Sejm, gdzie kontynuują protest również w czasie piątkowej debaty. Według Dudy w demonstracji ma wziąć udział ok. 50 tys. osób. W miasteczku namiotowym ustawiono m.in. telebim, na którym związkowcy obserwują przebieg debaty ws. referendum.

Wniosek w sprawie referendum ma być głosowany jeszcze w piątek podczas popołudniowego bloku głosowań. Jeśli Sejm przyjmie wniosek o referendum, wówczas trafia on do Komisji Ustawodawczej w celu przygotowania i przedstawienia projektu uchwały o przeprowadzeniu referendum. Sejm podejmuje uchwałę o przeprowadzeniu referendum bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.