Warunkiem przestępstwa jest wywołanie u danej osoby obawy spełnienia groźby - powiedział PAP rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Dariusz Ślepokura.
Wyjaśnił, że śródmiejska prokuratura rejonowa nie dopatrzyła się tego znamienia, bo z nagrania wideo wynika, że "Stankiewicz nie okazuje strachu" i mimo kilkukrotnych próśb posła, by zaniechała z nim wywiadu, "nadal wymuszała z nim rozmowę". Prokurator dodał, że poseł nie miał zamiaru zniszczenia kamery, a "tylko skierował jej obiektyw w dół".
Prokurator podał, że decyzja prokuratury jest nieprawomocna; Stankiewicz może się od niej odwołać.
Podczas blokady Sejmu Stankiewicz filmowała posła, choć mówił, by tego nie robiła. "Won stąd" - rzucił Niesiołowski do Stankiewicz i odepchnął kamerę. W zawiadomieniu do prokuratury poseł PiS zarzucił Niesiołowskiemu złamanie art. 190 (dotyczy gróźb karalnych) i art. 217 (dotyczy naruszenia nietykalności cielesnej) Kodeksu karnego oraz art. 43 (dotyczy przemocy lub gróźb wobec dziennikarzy) Prawa prasowego.