Bartłomiej Sabat - bo to o niego chodzi - stanie przed sądem partyjnym, a może i przed sądem powszechnym.
Internetowe opinie pojawiły się na popularnych w mieście internetowych forach w kluczowych momentach zeszłorocznej kampanii wyborczej do parlamentu.
Sąd partyjny - zgodnie ze statutem PO - ma dwa miesiące na wydanie werdyktu.