O ile taśmy z rozmowami Władysława Serafina i Władysława Łukasika to cios w ludowców, o tyle nagrania, o których pisze "Newsweek", mają uderzyć w PO. Pierwsza z taśm miała dotyczyć firmy DSS, dziś już upadłej, która przedstawiała kulisy dopuszczenia jej do budowy autostrady A2. Byłby to więc cios w byłego ministra infrastruktury, Cezarego Grabarczyka. A ten, jak wiadomo, ma w PO mocna pozycję za sprawą tzw. spółdzielni, czyli grupy sprzyjających mu działaczy.

Reklama

Druga z taśm to prawdopodobnie rozmowa z udziałem młodego aktywisty Platformy Obywatelskiej, który jako wysłannik ministra skarbu miał brać udział w posiedzeniach zarządów spółek Skarbu Państwa.

Plotki miały być już na tyle głośne, że dotarły do Donalda Tuska. Premier wezwał nawet na dywanik ministra skarbu, Mikołaja Budzanowskiego. A o co konkretnie chodzi? Jakie są zarzuty? Z czego mam się tłumaczyć? - odpowiedział minister.

Teraz jednak, gdy po wybuchu afery z taśmami PSL szef rządu przyjął postawę radykalną i nie przeszkodził w odejściu Marka Sawickiego ze stanowiska ministra rolnictwa, niejako zobowiązał się do podobnej postawy, gdyby kolejny skandal dotyczył już PO.