Myślę, że przez całe ostatnie lata służby zostały tak skutecznie poobijane, że ich problemem jest nie nadaktywność, tylko ich mała aktywność. Znam to z własnego podwórka - największym sprawcą jest komisja orlenowska, która wyciągając różne rzeczy oraz przedstawiając przed sądem mnie i mojego zastępcę płk Tarnowskiego, nauczyła ludzi w służbach, że: "lepiej się nie wychylaj, nie być aktywny, nie próbuj się wykazywać, po co ci to? lepiej zamknij szafę o 16.30 i idź do domu, zamiast robić coś, za co później będą cię ciągać po komisjach sejmowych" - mówi w wywiadzie dla Wp.pl Siemiątkowski.
Były szef UOP analizuje nie tylko bolączki służb, ale po części odsłania metody ich działania. - Za moich czasów żadne działania tego typu nie były w mediach podejmowane. Wprost przeciwnie, ta linia była nieużywana przez służby. Jak jest teraz, jak było później, jak było wcześniej? Z różnych powodów nie będę mówił - odpowiada Siemiątkowski na pytanie czy znana dziennikarka była kadrowym oficerem służb specjalnych, a praca w mediach była dla niej przykrywką. (takie zarzuty publicznie powtarzał wicenaczelny "Wprost", Sylwester Latkowski, nazwiska dziennikarki jednak nie ujawnił).
Siemiątkowski cofnął się tez w wywiadzie do czasów PRL. - W PRL był to wywiad, któremu w skali czterogwiazdkowej stawiano trzy gwiazdki - mówi w rozmowie z Wp.pl.
Według Siemiątkowskiego, Lech Wałęsa chciał rządzić jak gen. Jaruzelski, dlatego otaczał się ludźmi służb. - Lech Wałęsa wyszedł z PRL-u, ale PRL z niego nie wyszedł. Z tego też powodu wyobrażał sobie rządzenie w stylu pierwszego sekretarza, a pierwszy sekretarz zawsze miał do pomocy służby. W związku z tym, on też chciał mieć własne. (…) Był zdziwiony, że są jakieś mechanizmy demokratyczne, że są procedury, parlament, większość, że trzeba negocjować. Wydawało mu się, że podniesie słuchawkę telefonu i będzie wydawał polecenia. Wyobrażał sobie, że tak rządził Jaruzelski, to dlaczego on miałby tak nie rządzić? Mentalnie był przygotowany do obalenia PRL-u, ale później chciałby rządzić jak w PRL-u, chciał sam zastąpić partię - mówi Siemiątkowski.
Komentarze (55)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeDlaczego bez wcześniejszego sprawdzenia wpuszczono samochód rosyjskich służb na teren SKW i co było rzeczywistym powodem tej wizyty, nie wiadomo,
Rosjanie poruszali się po siedzibie SKW bez przeszkód. Sprawa jest o tyle bulwersująca, że od dłuższego czasu FSB i GRU prowadzą ofensywne działania wobec krajów NATO.
Nie wiadomo, czy w SKW dokładnie sprawdzono dokumenty tożsamości Rosjan i czy przeszli oni kontrolę pirotechniczną, której poddawani są nawet wchodzący do siedziby SKW polscy posłowie i senatorowie.
Nie wiadomo również, jakie urządzenia znajdowały się w samochodzie, którym poruszali się Rosjanie. Czy nie było w nim m.in. zainstalowanego urządzenia skanującego zakres fal urządzeń wykorzystywanych przez SKW.
Czy w trakcie wizyty lub po jej zakończeniu odnotowano próby włamania do komputerów lub sieci SKW albo prób wpuszczenia obcych programów.
Gdzie dokładnie przebywali członkowie rosyjskiej delegacji i czy w dniu tej wizyty byli w siedzibie SKW oficerowie operacyjni, którzy realizują tajne operacje.
Z czyjej inicjatywy doszło do opisywanego spotkania, ile ono trwało, czy spożywano alkohol i w jakim celu zostało ono zorganizowane.
Od dłuższego czasu docierają do nas informacje o absolutnej nieodpowiedzialności i podatności kierownictwa SKW na związki z rosyjskimi służbami. Do momentu ujawnienia m.in. informacji o wizycie w SKW wydawało mi się to niemożliwe. Jeżeli połączymy to z rolą, jaką SKW odegrała przy badaniu tragedii smoleńskiej, m.in. interpretację przyczyn katastrofy dostarczoną premierowi jeszcze w kwietniu 2010 r. i obecne działania wymierzone przeciwko posłom, to będziemy mieli obraz patologii, które dotknęły tę służbę.
O kogo chodzi? Czy o ta slawna dziennikarka od skupu butelek, corka oficera Infromacji Wojskowej niejako 'Stokrotka' Przeciez to wszyscy widza..
Są tak silne, że Tusk się boi prowokacji z ich strony.
Agencja Wywiadu zainwestowała pieniądze z swojego funduszu operacyjnego w piramidę finansową Amber Gold.
Defraudacja wyszła na jaw przy okazji sprawdzania przez księgowego wydatków z funduszu operacyjnego. Okazało się wówczas, że zamiast plików banknotów w kasie leżą pocięte papiery, z daleka przypominające kupki prawdziwych pieniędzy. Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa złożył szef AW Maciej Hunia. Warszawska prokuratura, która wszczęła śledztwo w tej sprawie, nałożyła embargo informacyjne, tłumacząc, że postępowanie jest ściśle tajne.
Sprawę rozszerzono o nowy wątek – lokowanie pieniędzy polskich służb specjalnych w piramidzie finansowej Amber Gold, należącej do Marcina P. i jego żony Katarzyny.
'bolek' to CHAM CHAMEM - NA WIEKI WIEKOW ...AMEN
NIESTETY DZISIAJ TEŻ TEN - PRL - W NIM SAMYM POZOSTAŁ.
SŁYSZYMY TO CZĘSTO I DZIWI NAS JEDO STOSUNEK DO PAŃSTWA I SPOŁECZEŃSTWA.