Warszawski sąd zdecydował, ze będzie proces b. szefa CBA Mariusza Kamińskiego i jego podwładnych, oskarżonych o nadużycie prawa ws. "afery gruntowej" w 2007 r. W czwartek sąd rozpatrzył zażalenia prokuratury i osób pokrzywdzonych na umorzenie procesu. SO uchylił wyrok I instancji i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. Nie wiadomo, do którego sądu trafi.
Posiedzenie Sądu Okręgowego w Warszawie odbyło się za zamkniętymi drzwiami w specjalnie zabezpieczonej sali Sądu Najwyższego. Odbywają się w niej posiedzenia warszawskich sądów w sprawach, w których występują materiały niejawne ze względu na interes państwa. Tam też sąd I instancji umorzył sprawę Kamińskiego. Obrona Kamińskiego opowiadała się za utrzymaniem umorzenia.
Po rozprawie Kamiński powiedział dziennikarzom, że nie zgadza się z czwartkową decyzją sądu. W trakcie postępowania w I instancji, do którego dojdzie, wykażę całkowitą bezzasadność stawianych mi zarzutów - oświadczył b. szef CBA. Sąd uwzględnił wszystkie argumenty przedstawione przez Prokuraturę Okręgową w Rzeszowie, uwzględnił też argumenty podnoszone przez oskarżycieli posiłkowych i ich pełnomocników - powiedział Bogusław Olewiński reprezentujący na rozprawie w Warszawie rzeszowską prokuraturę. Siła argumentów zwyciężyła - dodał.
Jedna z oskarżycieli posiłkowych, b. współpracowniczka Andrzej Leppera, radca Małgorzata Gut uważa, że orzeczenie pokazało, iż prawo jeszcze w Polsce dla wymiaru sprawiedliwości ma znaczenie. Będziemy mieli więc proces, jak służby w tym kraju mają działać, jaka jest możliwość wykroczenia poza zakres przepisów prawa - powiedziała.
Ten proces był procesem systemowym, bo o przekroczenie dozwolonych prawem granic. Gdybyśmy przegrali, byłaby to otwarta karta dla wszystkich służb, żeby +rozjechać+ społeczeństwo, co do zwykłych praw obywatelskich, które nam przysługują - zaznaczyła.
Piotr Ryba powiedział, że czwartkowa decyzja sądu jest dla niego dobrą decyzją. Przed chwilą dowiedziałem się, że odszedł mój pies. W 2007 roku, gdy miał 7 lat, ugryzł w kostkę funkcjonariusza CBA, który przeszukiwał moje mieszkanie. Po 5 latach on nie żyje, nie doczekał. Ja mam 43 lata, a tak naprawdę jesteśmy dopiero na początku drogi. Zastanawiam się ile będę miał lat, kiedy pan Kamiński i spółka wyjdą z wyrokami - powiedział dziennikarzom Ryba.Czekam na to, bo to będzie po prostu sprawiedliwość. W czwartkowym uzasadnieniu sąd szczegółowo wyliczył, czego zaniechano, czego nie zrobiono, ta lista była bardzo długa. Zaszokowało mnie to, że w pierwszej instancji można było podjąć taką decyzję, którą ratuje tylko zdanie odrębne jednego z sędziów - powiedział Ryba.
Zażalenie dotyczyło decyzji trzyosobowego składu Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście z 20 czerwca. Wtedy sąd na tajnym posiedzeniu niejednogłośnie umorzył na wniosek obrony ten proces - jeszcze przed jego rozpoczęciem. We wszystkich zarzutach stawianych wszystkim oskarżonym sąd uznał brak znamion przestępstwa. Sąd uznał, że istniała wiarygodna informacja o zamiarze popełnienia przestępstwa. Zdaniem sądu CBA miało też prawo posługiwania się wytworzonymi na potrzeby operacji dokumentami. Także w kwestii podsłuchów sąd nie dopatrzył się przestępstwa, skoro zgadzały się na nie sądy. Jeden sędzia złożył zdanie odrębne, nie zgadzając się z umorzeniem.
We wrześniu 2010 r. Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie oskarżyła Kamińskiego (obecnie posła PiS) i jego trzech podwładnych: b. wiceszefa CBA Macieja Wąsika (obecnie stołecznego radnego PiS) oraz b. dyrektorów Zarządu Operacyjno-Śledczego CBA Grzegorza Postka i Krzysztofa Brendela. Zarzucono im przekroczenie uprawnień, nielegalne działania operacyjne CBA oraz podrabianie dokumentów i wyłudzenie poświadczenia nieprawdy. Grozi za to do 8 lat więzienia. Oskarżeni nie przyznali się do zarzutów, uznając je za polityczne.
Afera gruntowa doprowadziła w lipcu 2007 r. do dymisji z rządu Andrzeja Leppera, rozpadu koalicji PiS-Samoobrona-LPR i przedterminowych wyborów.