Nie powiem, że wszystko jest jasne, ale nie mam najmniejszych wątpliwości, że to był wypadek. Straszny splot okoliczności, ale na pewno nie zamach - ocenia to, co stało się w Smoleńsku, Małgorzata Sekuła-Szmajdzińska, wdowa po marszałku Jerzym Szmajdzińskim. Przyznaje, że jest zażenowana tym, co robią eksperci poselskiego zespołu Antoniego Macierewicza. Proszę pana, nie jestem fizykiem, natomiast przeczytałam ujawnione zeznania naukowców, którzy pracują dla zespołu pana posła Macierewicza. No i przyznam, że momentami byłam lekko zażenowana tym, co w tych zeznaniach się znalazło - wyjaśnia w RMF FM
Nie podoba też jej się to, że zespół Macierewicza podaje coraz to nowe przyczyny tragedii. Mam tyle sceptycyzmu do działalności tej komisji. Te ciągle zmieniające się i pojawiające się pomysły: a to mgła, a to hel, a to zamach, a to wybuch. Proszę wybaczyć - już naprawdę nie mam ochoty nawet tego komentować - mówi.
Uważa jednak, że powinno wreszcie dojść do konfrontacji między komisją Laska a zespołem Macierewicza, choć i tak najbardziej ufa prokuraturze i liczy, że śledczy wreszcie przedstawią ostateczną wersję wydarzeń. Nie ukrywa jednak, że ma kilka zastrzeżeń do ich pracy. Mogę mieć lekkie zastrzeżenia, co do tego, że prokuratura przestała się z nami spotykać, że nie ma tej komunikacji między rodzinami, a prokuraturą, co było bardzo dobre i co jest dalej potrzebne. To by pewnie też uspokoiło sytuację i nam jako rodzinom dało szansę poznania etapu, na którym aktualnie prokuratura jest - dodaje.
Komentarze (130)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszePrzetrzymajmy dowody i róbmy rózne rzeczy aby dać amunicji pis do prowadzenia wojny polsko-polskiej.
Pożyteczni idioci z pis nie zawiodą.
Czy coś sie zmieni jak wrak dotrze do kraju? Będzie mowa, ze zosta spreparowany i dlatego nie ma na nim śladów wybuchu.
A jeżeli to był zamach do dlaczego pis nie chce powiedzec co nalezy zrobić z Rosją, bo brak naszej reakcji osmieszy nas przed całym światem. To co proponujecie:
- atak na Rosję
- zamach na ich prezydenta
- a moze zwykłe przejecie władzy w Polsce, bo tak naprawdę o to tu chodzi
Smoleńska wdowa M. Sekuła-Szmajdzińska przyznała, że "jest zażenowana tym, co robią eksperci poselskiego zespołu Antoniego Macierewicza".
Należy wyrazić zdumienie, że smoleńska wdowa przede wszystkim nie jest zażenowana bulwersującą obywateli decyzją (umorzeniem śledztwa) cywilnej prokuratury, na mocy której rządowa wierchuszka: Tusk, Radosław S., Arabski, Klich, również gen. Janicki, są bezkarni!!
Wściekły atak na ekspertów ZP skutecznie zagłuszył umorzenie jednego z dwóch najważniejszych śledztw dotyczących organizacji lotów do Smoleńska, prowadzonego przez cywilnych śledczych. Zdaniem dyspozycyjnych prokuratorów, organizacja lotu na nieczynne, niesprawdzone przez BOR lotnisko, w ramach wizyty o celowo obniżonej randze nie miała najmniejszego, absolutnie żadnego wpływu na zaistnienie tej katastrofy!!
Z bulwersującą społeczeństwo decyzją umorzenia śledztwa - de facto uznaniem przez cywilnych prokuratorów, że nie ma winnych fatalnej organizacji lotów do Smoleńska w kwietniu 2010 r. - zbiegła się z tygodniowym wyprzedzeniem zaplanowana medialna nagonka na niezależnych ekspertów ZP, rozpoczęta przez zadaniową A.Kublik z Gazety gdzie publikował TW Maleszka.
O ile śledztwo prowadzone przez NPW w Warszawie ma ustalić, co było przyczyną zniszczenia Tu-154 nr 101, o tyle postępowanie wszczęte przez cywilnych śledczych Warszawskiej Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga dotyczyło odpowiedzialności urzędników państwowych za fatalne przygotowanie tragicznie zakończonego lotu. Pod lupą cywilnej prokuratury znalazły się więc działania tak prominentnych osób, jak: D.Tusk, były szef jego Kancelarii Tomasz Arabski, szef MSZ zdRadek. i jego podwładni (ze szpionem Tomaszem Turowskim na czele) oraz eksminister obrony B.Klich i były szef MSWiA J.Miller. Zdaniem dyspozycyjnych prokuratorów WPO, winnych nie należy szukać ani w BOR, ani w KPRM której szef był koordynatorem tych lotów, ani w MON, MSZ czy moskiewskiej ambasadzie.
Oto kilka kluczowych pytań, które - w mediach głównego nurtu, telewizjach - powinny zostać postawione w związku z umorzeniem śledztwa smoleńskiego przez WPO:
1. O czym Tusk i Putin rozmawiali przez telefon 3 lutego 2010 r. (notatkę z tej rozmowy utajniono, choć skutkowała ona rozdzieleniem wizyt premiera i prezydenta)?;
2. O czym szef Kancelarii Tuska Tomasz Arabski rozmawiał 25 lutego 2010 r. w warszawskiej restauracji z rosyjskim ambasadorem Władimirem Grininem i z Jurijem Uszakowem, prawą ręką Putina?;
3. O czym Arabski rozmawiał 17 marca 2010 r. w moskiewskiej restauracji z Uszakowem oraz Igorem Sieczinem, szefem frakcji "siłowików" (środowiska byłych agentów KGB/FSB) w Rosji?;
4. Dlaczego Arabski z tego ostatniego spotkania wyprosił pracowniczkę polskiej ambasady w Moskwie Justynę Gładysz (ambasador Jerzy Bahr określił zachowanie Arabskiego jako "nienormalne i niezrozumiałe")?;
5. Kto i dlaczego ściągnął do MSZ, tuż przed smoleńską tragedią, byłego komunistycznego szpiega-nielegała Tomasza Turowskiego, powierzając mu organizację wizyty prezydenta RP L.Kaczyńskiego w Rosji?;
6. Dlaczego na lotnisku w Smoleńsku nie było żadnego funkcjonariusza BOR, a ci czekający w Katyniu - z rozkazu ich szefa gen. M.Janickiego - nie posiadali służbowej broni palnej?!;
7. Dlaczego minister obrony narodowej Bogdan Klich zgodził się, by remont tupolewa został przeprowadzony w firmach, których właściciele powiązani są bezpośrednio z Kremlem i byłymi sowieckimi służbami specjalnymi?
Starannie zaplanowaną akcję przykrywkową (odwracającą uwagę od raportu płk. E.Klicha obciążającego winą za smoleńską masakrę Rosjan) rozpoczęła Kublikacją w GWnianej (gazecie bliskiej również Putinowi, jeżeli chce coś zakomunikować Polakom). Rozpętana przez czosnkowy szmatławiec (na kroplówce rządowych reklam) nagonka na niezależnych naukowców ZP skutecznie odwróciły uwagę mainstreamowych, prorządowych mediów, polityków, a nawet rodzin smoleńskich (wypowiedź wdowy Szmajdzińskiej) od faktycznego uniewinnienia potencjalnych polskich reżyserów "Operacji Smoleńsk".
"Dowódca Sił Powietrznych w żaden bezpośredni sposób nie ingerował w proces pilotowania"
"Nie był nastawiony na jakąkolwiek aktywną interwencję był raczej obserwatorem zdarzeń"
"...w żaden sposób nie można mówić o bezpośrednim nacisku Dowódcy Sił Powietrznych na Dowódcę Statku Powietrznego i załogę"
Raport wspomina o możliwej pośredniej presji taką jaką czuje każdy gdy wykonuje swoje obowiązki z szefem za plecami i nazywa to jedynie "elementem towarzyszącym" ostatniej fazie lotu.
Na str 318-319 raportu jest podsumowanie, omówiono w 3 punktach "przyczyny wypadku", "czynniki mające wpływ na zdarzenie...", "okoliczności sprzyjające" każdy rozwinięty w kilka podpunktów.
Żaden nie wspomina o naciskach na pilotów.
"Dodatkowo w jednostce odczuwało się presję wywieraną przez Dowództwo Sił Powietrznych (Potwierdzeniem tej tezy był osobisty nadzór Dowódcy Sił Powietrznych nad indywidualnymi grafikami szkolonych pilotów), znacznie wykraczającą poza zapisany w dokumentach nadzór nad działalnością pułku, na szybkie wyszkolenie (Szkolenie w trudnych WA odbywało się często w zwykłych WA.) załóg na samolotach Tu-154M. W związku z tym, że Dowódca Sił Powietrznych osobiście nadzorował szkolenie na tym typie SP, osoby odpowiedzialne w pułku za szkolenie lotnicze czuły się częściowo zwolnione z tego obowiązku."
"po katastrofie CASY, Bogdan Klich chciał zdymisjonować gen. Andrzeja Błasika, szefa Sił Powietrznych. Nie zgodził się prezydent, który powołuje i odwołuje dowódców rodzajów sił zbrojnych. Klich chciał go odwołać, bo jak tłumaczył, taka jest hierarchia odpowiedzialności w resorcie obrony narodowej, że za bezpieczeństwo lotu odpowiadają dowódcy poszczególnych jednostek sił powietrznych, natomiast nadzór nad tym bezpieczeństwem sprawuje dowódca sił powietrznych."
str. 168 "2.6.5. Planowanie lotnisk zapasowych i wariantów rezerwowych":
Cytat:
"Każdy wylot z lądowaniem na innym lotnisku niż wskazane w zamówieniu realizowany był tylko po akceptacji głównego dysponenta"
A dysponentem tego lotu była Kancelaria Prezydenta. Ze stenogramów wiemy, że załoga do końca nie doczekała się decyzji, które lotnisko zapasowe wybrał główny pasażer. Co więc jej pozostało do zrobienia?
i dalej str. 199
Cytat:
"dowódca samolotu Tu-154M – [...] o godz. 06:26 przekazał obecnemu w kabinie załogi Dyrektorowi Protokołu Dyplomatycznego informację, że w tych WA lądowanie na lotnisku SMOLEŃSK PÓŁNOCNY jest niemożliwe i potrzebna jest decyzja *117, czy przez pół godziny czekać w powietrzu w rejonie lotniska, czy już wykonać lot na lotnisko zapasowe
*117 Dysponenta samolotu – Prezydenta RP."
Co do "debeściaków" to bądź łaskaw przytoczyć ich wypowiedź.
Co do namawiania przez LK i Błasika - zrób to samo, weź raport Millera i przytocz fragment. KBWLLP nie musi mieć 100% dowodów. Jej celem jest profilaktyka.
A co znaczą słowa, ze prezydent jeszcze nie zadecydował (był przecież dysponentem tego lotu). Tak dysponentem, w wojsku jak z jednostki gospodarczej zamówisz samochód to stajesz sie jego dysponentem na czas podróży służbowej.
Co oznaczają słowa "generałowie", "siadajcie". Dlaczego Błasik meldował gotowość do lotu a nie -dca załogi? czy wiesz że Błąsik sam wielokrotnie łamał procedury lotnicze - np. w Poznaniu na Jak-40?
A teraz moje pytania:
1) jak to sie stało ze załoga zeszła poniżej minimum?
2) jak to się stało że załoga pilotowała samolot niezgodnie z IOwL i RL2000?
3) dlaczego ZP maciorki do dnia dzisiejszego nie ma jednej spójnej, popartej dowodami teorii. Co "ekspert" to albo inna trajektoria lotu, albo inne wybuchy.
czyzby telefon ,,zza swiatow"???a moze to LK(wiecznie zywy) dzwonił
„Wczoraj w centrali ICAO w Montrealu spytaliśmy, czy jest możliwe oddanie polsko-rosyjskiego sporu wokół raportu MAK pod rozstrzygnięcie Rady? Odpowiedź była krótka: - To niemożliwe.
- To bardzo dobrze, że wyjaśnianie katastrofy prezydenckiego Tu-154 odbyło się na podstawie 13. aneksu do konwencji chicagowskiej. Zawiera on sprawdzone procedury. Ale fakt, że korzystano z aneksu, nie oznacza, że tę katastrofę obejmuje sama konwencja. Prezydencki samolot był samolotem państwowym, konwencja dotyczy wyłącznie maszyn cywilnych. ICAO nie może więc zabierać w tej sprawie głosu, ani komentować wyników dochodzenia MAK - mówi rzecznik ICAO Denis Chagnon.”
„- Kwietniowy lot Tu-154, to był lot państwowy, a nie cywilny. Organizacja ICAO zajmuje się jedynie lotami cywilnymi - powiedział w rozmowie z Faktami TVN rzecznik Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego (ICAO) Denis Chagnon. Oznacza to, że ICAO nie przewiduje rozstrzygnięcia sporu między polskim a rosyjskim rządem.”
„..Europejska Agencja Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA) nie zakwalifikowała lotu polskiego tupolewa do Smoleńska z kwietnia ubiegłego roku jako cywilnego - ustalił "Nasz Dziennik". W dorocznym raporcie dokumentującym wszystkie incydenty i katastrofy cywilnych jednostek lotniczych w 2010 roku z udziałem europejskich maszyn próżno szukać wzmianki na temat katastrofy Tu-154M na lotnisku Smoleńsk Siewiernyj...”.
"...Przedstawiciele ICAO wielokrotnie w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" podkreślali, że nie zamierzają w jakikolwiek sposób odnosić się ani do katastrofy z 10 kwietnia 2010 r., ani do przebiegu śledztwa, ani tym bardziej do raportu MAK, jako że w ich ocenie, lot rządowego tupolewa był z całą pewnością lotem wojskowym (Military)..."
„Unijne instytucje odmówiły komentowania wyników raportu Millera ws. katastrofy smoleńskiej. Z kolei NATO podkreśliło, że za wyszkolenie pilotów 36. specjalnego pułku lotnictwa odpowiada strona polska.
- NATO nie jest włączone w tego typu szkolenie pilotów. Standardy treningowe NATO dotyczą jedynie wymogów w zakresie spraw operacyjnych i taktycznych, takich jak obrona powietrzna lub zwiad podczas misji NATO, a nie ogólnych umiejętności latania - podkreślił przedstawiciel Sojuszu w Brukseli, odnosząc się do wniosku raportu o nieprawidłowym szkoleniu lotniczym polskich załóg Tu-154M. Zastrzegł równocześnie, że z tego powodu "NATO nie będzie komentowało wniosków z raportu o tragedii smoleńskiej".
"Nigdy nie komentujemy"
- Nigdy nie komentujemy sprawy prezydenckiego lotu do Smoleńska, ponieważ nie był to lot cywilny, komercyjny, tylko państwowy i jako taki nie jest objęty unijnymi regulacjami lotniczymi - powiedziała z kolei rzeczniczka Komisji Europejskiej ds. transportu Helen Kearns.
EASA "nie jest kompetentna"
Komentarza w sprawie raportu ministra spraw wewnętrznych Jerzego Millera odmówiła też Europejska Agencja Obrony (EDA) i Europejska Agencja Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA). - EASA nie jest kompetentna do wypowiadania się na temat lotu do Smoleńska, ponieważ nie był to lot cywilny i agencja w żaden sposób nie jest związana z badaniem przyczyn wypadku - powiedział rzecznik EASA Dominique Fouda.”
„Biały Dom otrzymał petycję z prośbą o wsparcie międzynarodowego śledztwa w sprawie katastrofy samolotu TU-154, do której doszło pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku” - potwierdza komunikat z odpowiedzią opublikowany w tym samym serwisie. „W odpowiedzi na państwa petycję zwracamy uwagę, że zarówno władze Polski, jak i Rosji przeprowadziły własne dochodzenia. Prowadząc je, Polska i Rosja zgodziły się na przestrzeganie zapisów konwencji o międzynarodowym lotnictwie cywilnym, która ustala standardy i zalecane praktyki w śledztwach dotyczących cywilnych katastrof lotniczych. Oba kraje opublikowały wyniki swoich dochodzeń” - głosi komunikat.
To co wyczynia POlitruk Lasek, to wyłącznie ordynarna próba robienia nachalnej propagandy, aby pomóc NPW w zamknięciu smoleńskiego śledztwa (tak jak to zrobiła ostatnio prokuratura cywilna).
Dlatego Lasek stosuje obstrukcję, pretekstowo konsekwentnie sabotuje merytoryczną wymianę uwag ekspertów z obu zespołów - ZP i rządowego któremu przewodniczy - w naukowej konferencji.
- [MD] M.Lasek przekazuje ten sam komunikat od dłuższego czasu, odmawia prowadzenia rozmowy w sytuacji, gdy nie dysponuje narzędziami dyscyplinującymi drugą stronę. Już odmówił rozmów na zasadach partnerskich. Taka dyskusja natomiast jest konieczna, w jej trakcie można sporządzić przynajmniej protokół rozbieżności, można sobie pewne rzeczy wstępnie wyjaśnić i ustalić. Jednak trzeba się liczyć również z tym, że stronie rządowej zostaną zadane pytania niewygodne. I to Maciej Lasek, jako badacz tragedii smoleńskiej, będzie musiał się z nimi mierzyć. A on nie ma na te pytania odpowiedzi! Jeśli więc nie chce rozmawiać na równych warunkach, to znaczy, że się widzi - mówił o tym zresztą wiele razy - jako osoba, która ekspertów zespołu parlamentarnego będzie egzaminować, przesłuchiwać itd. On stawia się w pozycji sędziego!
- [MD] Lasek oraz Inspektorat Bezpieczeństwa Lotów dysponują na zasadach wyłączności pełną dokumentacją wytworzoną przez KBWLLP w czasie jej pracy, ale konsekwentnie nie jest ona ujawniana. Pomijając kuriozalność żądania w takiej sytuacji od drugiej strony twardych dowodów na przebieg tragedii, jest to sytuacja, która powinna ulec zmianie. Środowisko naukowe powinno uzyskać dostęp do materiałów, które objęto "szczególną ochroną" [opatrzono klauzulą tajności; tak się często robi aby ukryć niewygodne, kompromitujące fakty].
- Nie ma powodu utajniania tych materiałów przed naukowcami, skoro - jak przekonuje nas zespół Laska - nie dowodzą one niczego niezwykłego, a jedynie utraty końcówki skrzydła na brzozie.
- Lasek [bezpodstawnie] stawia się w pozycji osoby, która wie wszystko najlepiej. A tymczasem z jego raportu wynika, że tak nie jest, ale wręcz odwrotnie.
[SŻ] Media jednak wciąż mówią nam, że strona rządowa do specjaliści, a osób mówiących rzeczy sprzeczne z oficjalnymi ustaleniami nie warto nawet słuchać. Komisja Macieja Laska rzeczywiście ma tak okazały dorobek?
- [MD] Dopóki komisja Laska nie odwoła oszczerstw i kłamstw, jakie rzucała na gen. pilota Andrzeja Błasika, w moim pojęciu nie ma jakiegokolwiek mandatu, by mienić się instytucją, która dąży do przedstawienia prawdy. Powstała na polityczne zamówienie, a jej nazwa mówi wszystko. Ma wyłącznie wyjaśnić raport Millera i wdrukować jego główne tezy o braku profesjonalizmu pilotów w świadomości społecznej. Ciągnie się za nią cały bagaż kłamstw. Dopóki chociażby zło wyrządzone rodzinie generała Błasika nie zostanie naprawione - a nie widać chęci do tego - komisja będzie ciałem jedynie propagandowym. I tak należy zachowanie Macieja Laska traktować. To wyłącznie próba robienia propagandy, aby móc w końcu skutecznie zamknąć smoleńskie śledztwo.
[SŻ] Kto ma skuteczne narzędzia nacisku na Macieja Laska, by chciał choćby stanąć do debaty smoleńskiej? Władza polityczna może do tego doprowadzić, a może media...
- [MD] Problem w tym, że w interesie władzy POlitycznej jest, żeby Maciej Lasek nie rozmawiał, tylko recenzował. To oczywiste.
Tak – to wręcz pewne, że cenna inicjatywa prezesa PAN prof. Kleibera zostanie z POlitycznych powodów zaprzepaszczona, storpedowana przez Laska.
Tak – To zrozumiałe. Kto ma zbyt wiele do ukrycia, będzie jak ognia unikał naukowej dysputy.
PS.
[MD] – inż. Marek Dąbrowski, uczestnik I naukowej konferencji smoleńskiej.
[SŻ] – red. Stanisław Żaryn
Ja ciagle proponuje amerykanska NTSB.Swietni fachowcy z doswiadczeniem..jeszczeby sie prawdy dokopali...
mocno zalatuje...
Jak dotąd na pytanie czy wieżą ze tam doszło do zamachu posłowie pis odpowiadali zawsze wykrętnie - ani tak ani nie.
tylko pożyteczni idioci twierdzą z pewnością że tam doszło do zamachu
"Dziś całe zamieszanie wokół sprawy zamachu jest jedynie pożywką dla prawicowych gazet, które na tej podstawie budują swój przychód operacyjny, a niekoniecznie chodzi im o wyjaśnienie tej sprawy - mówi Marcin Dubienecki zapytany o hipotezę zamachu. Angażują w to rodziny, które żyją nadzieją, że faktycznie jakieś dowody ktoś posiada. Bazują, mówiąc krótko, na naiwności tych ludzi."
Andrzej Duda:
"W rozmowie Dudy z Konradem Piaseckim nie obyło się bez tematu katastrofy smoleńskiej. – Nie wierzę w zamach – powiedział szef "Solidarności"."
Maciej Komorowski:
"- Aktualnie nic nie wskazuje na zamach. Nie podoba mi się, kiedy ktoś rzuca tak mocne oskarżenia, nie mając ku temu na dziś żadnych podstaw [...] - Stwierdzenie, że był trotyl, nie jest równoważne z zamachem. Jeśli ktoś na tym etapie chce wierzyć w zamach, jest naiwniakiem"
„Nie obyło się też bez krytyki pracy naukowców, badających zdarzenia z 10 kwietnia 2010 roku dla sejmowej komisji ds. katastrofy smoleńskiej. - Mam też dla nich bardziej ludzką propozycję: niech się rozpędzą samochodem do 300 km na godzinę i walną w brzozę – radził Komorowski.
- Ja widziałem tę brzozę. A czy pan Jarosław Kaczyński był tam na miejscu i widział tę brzozę? I panowie profesorowie byli? Ja tam byłem dwukrotnie. Nikomu ni życzę spotkania z tą brzozą.”
Hofman:
"Nie wiem, nie słyszałem tej wypowiedzi. My nigdy nie powiedzieliśmy, że ktoś jest bezpośrednio winny lub odpowiedzialny. Bo póki nie ma dowodów, nie można tego bezpośrednio dowieść - odparł"
Kurski:
„Mówienie o zamachu szkodzi prawdzie, szkodzi Polsce i wzmacnia Rosję”
Posłowie PiS:
„Tyle że wszyscy oni – jak większość posłów PiS, z którymi rozmawialiśmy – nie zna raportów smoleńskiego zespołu PiS.
W rozmowie z „Rz" sam Macierewicz przyznaje, że wielu parlamentarzystów PiS nawet nie czyta kolejnych jego publikacji. Podczas obrad – jak w minionym tygodniu – siedzą w dalszych rzędach, grzebiąc w telefonach lub tabletach.”
Rafał Rogalski:
„W żaden sposób nie będę legitymował szkodniczej i cynicznej działalności "Głównego Śledczego do spraw zamachu, 2 wybuchów i 3 żywych osób".”
„- Główni odpowiedzialni za katastrofę zginęli na pokładzie tupolewa. Stawiam na zasadniczą winę po stronie polskiej – mówi.”
„Bodin najpierw usłyszał szum. Maszyna leciała dość nisko, na wysokości poniżej 10 metrów, ale równolegle do ziemi, ze wschodu na zachód, w kierunku lotniska. Słychać było, jak tupolew "forsuje silniki" (pilot zwiększył ich obroty). Samolot leciał tak nisko, że siła strug powietrza z turbin powaliła mężczyznę na ziemię, na plecy. Chwilę potem maszyna zahaczyła lewym skrzydłem o pień brzozy, która rosła na niewielkim wzniesieniu. Drzewo miało ok. 15 metrów wysokości, a samolot ściął je mniej więcej w połowie - na wysokości 7-8 metrów. [...]Nie potwierdza, by odpadł jakikolwiek fragment skrzydła, widział za to ściętą górną część drzewa, która odpadła na północ. Lekarz pobiegł za samolotem. Dopiero przed garażami, za asfaltową drogą zobaczył skrzydło z biało-czerwonym malowaniem, wiszące na drzewie.”
Czyli samolot uderzył w drzewo. świadek był dobry jak obowiązywała teoria o przecięciu brzozy, ale przestał być cytowany gdy wg następnej teorii samolot miał nad nią przelecieć
Zespół Macierewicza nic nie zmienia odkrywając nowe wątki...
rozdzielenie wizyt, beznadziejna wieża kontroli, wybuchy, matactwa w śledztwie, zamach... CO W TYM NIESPÓJNEGO? Naprawdę wierzycie, że spruchniała brzózka ścieła Boinga, a ten jeszcze zrobił beczkę spadając?! :))) Ludzie nie wierzcie RADIO/TV - myśl samodzielnie!
A więc najpierw uderzenie w ziemię, a potem wybuch