Nie powiem, że wszystko jest jasne, ale nie mam najmniejszych wątpliwości, że to był wypadek. Straszny splot okoliczności, ale na pewno nie zamach - ocenia to, co stało się w Smoleńsku, Małgorzata Sekuła-Szmajdzińska, wdowa po marszałku Jerzym Szmajdzińskim. Przyznaje, że jest zażenowana tym, co robią eksperci poselskiego zespołu Antoniego Macierewicza. Proszę pana, nie jestem fizykiem, natomiast przeczytałam ujawnione zeznania naukowców, którzy pracują dla zespołu pana posła Macierewicza. No i przyznam, że momentami byłam lekko zażenowana tym, co w tych zeznaniach się znalazło - wyjaśnia w RMF FM
Nie podoba też jej się to, że zespół Macierewicza podaje coraz to nowe przyczyny tragedii. Mam tyle sceptycyzmu do działalności tej komisji. Te ciągle zmieniające się i pojawiające się pomysły: a to mgła, a to hel, a to zamach, a to wybuch. Proszę wybaczyć - już naprawdę nie mam ochoty nawet tego komentować - mówi.
Uważa jednak, że powinno wreszcie dojść do konfrontacji między komisją Laska a zespołem Macierewicza, choć i tak najbardziej ufa prokuraturze i liczy, że śledczy wreszcie przedstawią ostateczną wersję wydarzeń. Nie ukrywa jednak, że ma kilka zastrzeżeń do ich pracy. Mogę mieć lekkie zastrzeżenia, co do tego, że prokuratura przestała się z nami spotykać, że nie ma tej komunikacji między rodzinami, a prokuraturą, co było bardzo dobre i co jest dalej potrzebne. To by pewnie też uspokoiło sytuację i nam jako rodzinom dało szansę poznania etapu, na którym aktualnie prokuratura jest - dodaje.