Przerobione zdjęcie skrzydła tupolewa należy, jak informuje portal tvn24.pl, do rosyjskiego blogera - Vlada-Igoreva, który zamieścił je na swojej stronie internetowej. Rosjanin nie ukrywa, że zdjęcie zostało celowo obrobione. Chciał w ten sposób udowodnić, że nie uderzyło ono w brzozę. Z kilku zdjęć stworzył animację, która pokazuje przerabianie skrzydła w miejscu uderzenia.
>>>Eksperci Macierewicza korzystają z przerobionego zdjęcia? OŚWIADCZENIE ekspertów Laska
To jest bardzo rozpowszechnione zdjęcie - odpowiada Antoni Macierewicz i twierdzi, że fotografia jest na stronach internautów całego świata. Przypomniał, że profesor Binienda, gdy opublikował to zdjęcie, miał zaznaczyć, że to rekonstrukcja i przedruk fotografii z raportu Anodiny. To skrzydło jest tak złamane, że slot, część przednia jest dłuższa niż całe złamanie, w związku z tym pytanie, w jaki sposób mogło zostać złamane skrzydło, jeśli dłuższa część wystająca poza obłamaną, miała być tą, która uderzyła w brzozę, to po prostu absurd - stwierdził polityk - informuje TVN 24.
Komentarze(111)
Pokaż:
współorganizator wraz z ARABSKIM Tomaszem wizyty śp PREZYDENTA prof Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku 10-04-2010 ale także jedyny ze słuzb obecny w czasie zamachu na placu Św Piotra na błogosławionego JANA PAWŁA IIw dn 13-05-1981agent Tomasz Turowski stał się posiadaczem luksusowego apartamentu w centrum Moskwy i… limuzyny z kierowcą oddanej mu do dyspozycji przez Federalną Służbę Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej.
Z apartamentu (i limuzyny) korzystają już także trzy panie de Dios de Dios Turowskie. Tomasz Turowski to ten sam, któremu powierzono, wraz z urzędnikami MSZ mającymi podobne – delikatnie mówiąc – jak on podejrzane kontakty z Rosjanami, kluczowe zadanie organizacji wizyty Ś.P. Lecha Kaczyńskiego w Katyniu, które – jak wiemy – udało mu się znakomicie. W świetle tej informacji dobrze widać, że powierzenie organizacji wizyty byłemu komunistycznemu szpiegowi nie było przypadkowe. Jak i sprawą przypadku nie było przywrócenie go dwa miesiące przed katastrofą do pracy w AW i zatrudnienie w MSZ. Najwyraźniej też widać, że Turowski nie działał w próżni. W inny sposób i najkrócej powiedzieć można: krzątając się wokół wizyty i w ogóle stosunków z Polską Федеральная служба безопасности zadbała, by zajmowali się tym ludzie, najoględniej rzecz ujmując, bardziej lojalni wobec Moskwy niż Warszawy.
Kiepsko mają się sponsorzy Turowskiego. W Agencji Wywiadu przyłapano generała Macieja Hunię, nerwowo i ukradkiem usuwającego karty z teczki operacyjnej Turowskiego (a było ich co najmniej sztuk osiemdziesiąt!) po otrzymaniu raportu o nowym, nadanym przez FSB adresie Turowskiego. Niszczył ślady przestępstwa? Nikt inny bowiem jak on nie przywrócił Turowskiego do pracy w AW (wcześniej, w 2005 r. Zbigniew Nowek spowodował pożegnanie się Turowskiego, i to w ekspresowym tempie, ze służbą w wywiadzie). Także sponsorzy Turowskiego w MSZ przeżywają trudne i stresujące momenty. W jego przywrócenie do pracy w dyplomacji mocno zaangażował się Radek Sikorski. Znajomości tej, co prawda, wypiera się. Nie jest jednak w stanie wymazać ze swych „operacyjnych” rejestrów tajemniczych kontaktów z kolegium jezuickim w Rzymie, w którym „działał” w 1984 r. as PRL-owskiego wywiadu. A wiedzieć trzeba, że w tym samym czasie przez kilkanaście miesięcy jako młody człowiek, jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności, Sikorski przebywał w Rzymie i że fakt ten, też jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności, nie widnieje w żadnym oficjalnym życiorysie ministra. Sikorski i Turowski pozostają ciągle w dużej zażyłości – mówią nasi informatorzy w MSZ. Przypominają też, że w 15 minut po katastrofie smoleńskiej to z Turowskim kontaktował się nasz ulubiony minister w rządzie Tuska. Sam agent „Orsom” twierdzi z kolei, że proponowano mu stanowisko zastępcy Sikorskiego oraz że gościł go w Moskwie, gdy Anna Applebaum zbierała materiały do swej książki „Gułag”. Jakby tego było mało, Sikorski rozważał kandydaturę Turowskiego na stanowisko ambasadora RP w Moskwie. Przy czym koronnym argumentem na korzyść tego ostatniego miały być jego świetne kontakty towarzyskie i polityczne wśród rosyjskich elit władzy (sic!). Także Władysław Bartoszewski (obecnie minister od zagranicy w Kancelarii Tuska) przejawiał zadziwiająco dużą słabość do ludzi „mających świetne kontakty towarzyskie i polityczne wśród rosyjskich elit władzy”. To dzięki niemu ów demoniczny osobnik został ambasadorem na Kubie. Gdy rekomendował go na to stanowisko w Sejmie, wypaplał: Był wysoko oceniany przez naszych rosyjskich partnerów, o czym wiem drogą nieoficjalną.
IDIOTA JESTEŚ
re~Tofik2013-10-10 12:15
odprawiłeś poranną mszę , masz wolne i figlujesz?