Nazwisko Tomasza S., do tej pory pracującego wyłącznie pod przykryciem i pod innym nazwiskiem, znalazło się na liście pasażerów Jaka-40, jaką przekazano służbom rosyjskim - informuje gazeta. Podkreśla przy tym, że oficer został wysłany do Rosji bez dokumentów legalizacyjnych - w efekcie wystąpił pod prawdziwym nazwiskiem. Co więcej, na owej sporządzonej w związku z lotem do Smoleńska liście, widnieje przy nim dopisek, że jest oficerem SKW.
Jak czytamy w "GPC", w efekcie po przylocie do Rosji funkcjonariusz został zamknięty w szopie stojącej przy lotnisku Siewiernyj i wypuszczony dopiero, gdy mógł wsiąść na pokład samolotu lecącego do Polski. Tomasz S. po powrocie ze Smoleńska złożył wniosek o przejście na emeryturę, który motywował zdekonspirowaniem go.
Rosjanie, poza poznaniem nazwiska i wyglądu oficera, mogli się też zorientować, które z ich siatek szpiegowskich mogły zostać rozpracowane.
Doniesienie w tej sprawie złożył do prokuratury poseł PiS Tomasz Kaczmarek. Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga prowadzi już śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków przez gen. Noska w związku z brakiem przygotowania lotu do Smoleńska. Inny wątek dotyczy niepodjęcia przez SKW monitoringu komunikacji radiowej w czasie lotu oraz rosyjskich nadajników.