- Mieszkańcy jego dzielnicy pokazali mu czerwoną kartkę, powiedzieli mu, że jego pomysł z referendum był fatalny, na Ursynowie była najniższa frekwencja - tłumaczy Rafał Grupiński w rozmowie z TOK FM.
Jego zdaniem, każdy polityk, który poważnie traktuje swoją funkcję, powinien odejść, gdy ci, którymi - według Grupińskiego - rzekomo zarządza - mówią mu nie. Przekonuje przy tym, że Piotr Guział powinien zająć się czymkolwiek pożytecznym, jest wiele spraw, w których mógłby się uaktywnić.
Na reakcję burmistrza Ursynowa i inicjatora przeprowadzenia referendum w Warszawie nie trzeba było długo czekać.
- Panu Grupińskiemu pomyliła się wolna Polska z czasami PRL-u, a Platforma z PZPR-em - mówi krótko Piotr Guział.
I zastanawia się, czy PO zamierza za referendum odgrywać się na jego rodzinie. - Jeszcze brakuje tego, żeby moją żonę zwolnili z agencji rządowej, gdzie pracuje już kilka lat, a ojca z ministerstwa - mówi.
Zastrzega przy tym, że gróźb się nie boi, bo - jak dodaje - toon stanął na krtani Platformy Obywatelskiej i w 2010 roku odsunął ją od władzy w najbardziej platformerskiej dzielnicy w Polsce.