Szef PiS podkreślił, że "podatek korupcyjny" bezpośrednio wpływa na poziom życia w Polsce i obciąża nasz system gospodarczy. Ogranicza też możliwości, jakie dają Polsce środki europejskie - uważa Kaczyński i wskazał na problemy z budową dróg.
Jarosław Kaczyński zaznaczył, że walka z korupcją to kwestia przyszłości naszego kraju. Chodzi o naszą siłę gospodarczą i siłę pod każdym innym względem, chodzi o los milionów Polaków - mówił.
Kaczyński dodał, że przeciwstawienie się korupcji jest jednym z najważniejszych zadań aparatu państwowego i uczestników życia publicznego.
Z kolei Mariusz Kamiński wyliczał raporty, które wskazują na wzrost nieprawidłowości przy przetargach, w których pojawiają się publiczne pieniądze.
Były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego mówił, że według unijnej agencji antykorupcyjnej, co piąty przetarg w Polsce zakończył się zmową cenową lub korupcją. Podkreślał, że o skali problemu świadczy ostatnia afera - "informatyczna".
W nią zaangażowani są urzędnicy najważniejszych instytucji państwa - MSW, agencji wojskowych, GUS-u, Komendy Głównej Policji. A lista ta nie jest zamknięta - podkreślił Kamiński.
Kamiński wypominał rządowi brak realnych działań antykorupcyjnych. Podkreślił, że bez zmiany na szczytach władzy nie da się skutecznie walczyć ze sprzeniewierzaniem publicznych pieniędzy. Dodał, że nowy rząd będzie musiał rozpocząć swoje działania od audytu finansów publicznych, ze szczególnym uwzględnieniem sposobu wydatkowania środków unijnych. Rozliczymy ich z każdego euro - dodał Kamiński
Komentarze (235)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeTrzeba bić w dzwony na alarm i krzyczeć wniebogłosy!!
Ministrem sprawiedliwości został pachołek Stokłosy!
Takiego czegoś jeszcze nie nosiła ta Ziemia!!
Totalna degrengolada zgnilizna i gangrena!!
Niestety nie byłem wtedy fałszywym prorokiem!! "Jaki pan taki kram"Rzady PO i PSL to szajka złodziejska!! Niestety jaki naród takie jelita!! Zatrata POlski czyli nienormalności tuż tuż blisko coraz bliżej!!
Tusk i jego propagandowa czerezwyczajka na różne sposoby mówi Polakom: jesteście głupi, leniwi, niegodziwi i brudni. Macie na sumieniu straszne zbrodnie i codzienną podłość. Zapomnijcie więc o historii i o sprawach, którymi żyli wasi ojcowie, bo to byli wariaci albo kanalie. Grzebanie w przeszłości, odwoływanie się do narodowych ideałów i poczucia wspólnoty to wasza zguba.
Sytuacja jest podobna do tej w PRL. Są to proste porównania, ale bez wątpienia narzucają się coraz mocniej. Choćby to ostentacyjne wkładanie patriotycznych szat przez ludzi, którzy na co dzień dążą do osłabienia polskości. Ci z nas, którzy żyli w PRL, doskonale to pamiętają. Moskwa na to od pewnego momentu nie tylko pozwalała, ale też wspierała frakcje nacjonalistyczno bolszewickie, na ogół silnie związane z MSW i MON. Obecnie establishment, a szczególnie politycy, także co jakiś czas używa frazeologii patriotycznej. To jednak tylko socjotechnika, na poziomie realnej debaty i decyzji polskość jest wstydliwa, degradowana oraz poniżana.
Dlaczego Polacy dają na to wszystko zgodę? Wszyscy, nie zawsze, lecz generalnie dają. By odpowiedzieć na to pytanie, musimy pamiętać o naszej historii. Propaganda antypolska rozpoczęła się ponad 400 lat temu. Te mechanizmy i doświadczenia nawarstwiają się, mutują i wciąż wpływają na Polaków. To czynnik stały naszej rzeczywistości, zmienia jedynie formy i siłę.
Rzecz charakterystyczna, w ostatnich latach Stanisław August jest konsekwentnie wybielany, pojawiają się wystawy i tezy, że nie był taki zły. To istotne, by dbać o stałe falsyfikowanie tradycji. Spójrzmy, jak różniły się etapy utrzymywania sowieckiej agentury w postaci Komunistycznej Partii Polski w II RP i fasadowej państwowości PRL, etap prania mózgów na ogromną skalę w czasie jej trwania i wymordowanie elity narodu, by zdrajcy wynajęci przez Stalina lub Breżniewa mogli się za elitę bez przeszkód przebierać. To wszystko nagle po 1989 r. nie zniknęło przecież w ramach jakiegoś cudu. Gierek mógł wpisać do konstytucji miłość do ZSRR, Palikot mógł złożyć tylko oświadczenie, że polskość należy zniszczyć.
Przerażająca jest powszechność postawy odrzucającej polskość i polską rację stanu. Przecież każdy radiowy didżej, byle aktor i byle piosenkareczka mają poczucie, ze muszą co kilka dni rzucić coś, co Polaków obrazi. Ktoś tych ludzi kształtuje, przekazuje im taki zestaw poglądów. Są wychowywani, by nie mogli być Polakami.
Czy to dziedzictwo PRL? W ogromnym stopniu tak. Mamy wśród nas armię ludzi, która wyszła z PRL z obciążającym dziedzictwem moralnym, biograficznym, ideowym. Oni bronią swoich wyborów życiowych, swojej i swoich dzieci pozycji społecznej, swoich majątków zdobytych kosztem degradacji Polski. Dbają więc, aby edukacja szkolna potwierdzała ich dorobek, by debata publiczna eliminowała ich krytyków, a ustawodawstwo gwarantowało stabilizację. Aleksander Kwaśniewski w 1990 r. chodził po Sejmie chyłkiem i kłaniał się w pas ludziom „Solidarności”. 3 lata później partia komunistyczna wróciła do władzy i rozpoczęła wojnę o pamięć, hierarchię wartości i wybór języka debaty publicznej. Z niemałym sukcesem.
Dlaczego obraz tak łatwo jest fałszowany? W wielu przypadkach to dziedzictwo KPP (w obecnej “Wyborczej” aż roi się od dzieci znanych KPP-owców!).. Nikomu nie jest przyjemnie mieć rodziców zdrajców. Stąd te próby odwrócenia ról, a przynajmniej zamazania podziału na zdrajców-katów i patriotów-ofiary. Stąd ahistoryczna propozycja, by w Polsce stały obok siebie pomniki „czterech śpiących” i rtm. Pileckiego. Owszem, zdrajcy pozostaną w historii ku wiecznej przestrodze, ale nie może ich być w narodowej tradycji, która tworzy naszą tożsamość. Bauman, dziś promowany na giganta intelektu, fetowany przez władze Polski, organizował po wojnie łapanki na żołnierzy AK.
Konkurencja między narodami się nie skończyła, bo się skończyć nie może. Gra o wpływy w każdym miejscu na ziemi toczy się nieustannie. Nie zmieniają się też metody. Tam, gdzie to konieczne, używane są siła militarna, presja gospodarcza, a tam, gdzie to wystarczy finansuje się agenturę wpływu, fałszuje pamięć, spycha kulturę, osłabia tożsamość i tym samym uniemożliwia poważne myślenie o przyszłości. Bez silnej tożsamości i mocnego poczucia wspólnoty narodowej obumiera myślenie o przyszłości, więc nie budzi niepokoju np. jednostronne rozbrojenie czy trwała blokada polityki prorodzinnej, które strategicznie osłabiają państwo i w końcu eliminują biedny naród z gry. W dobie cywilizacji intemetowo-telewizyjnej i gigantycznej wiedzy państw oraz firm o konsumentach sprawna armia może nie zostać użyta nigdy - stanowi tylko niezbędne didaskalia w scenariuszu optymistycznej telenoweli o dobrym wilku i patriotycznie skretyniałym czerwonym kapturku.
Opowieść o UE, w której wszystkie państwa się kochają, myślą o wzajemnym dobru, czego tylko niektórzy rzekomo zacofani Polacy nie rozumieją, jest kontynuowana. I będzie kontynuowana.
Poza pożytecznymi idiotami establishment wie, że prawda jest inna niż na obwieszczeniach. Bierze przecież udział w załatwianiu konkretnych interesów, w wyniku których ktoś zyskuje, a ktoś traci. Np. Hiszpania może hodować kilka milionów owiec, podobna do niej Polska 800 tys. My partnersko zlikwidowaliśmy de facto bałtyckie rybołówstwo, Duńczycy łowią na potęgę. Niemieckie stocznie, także z byłej NRD, pracują pełną parą, polskich prze Tuska nie ma. Te smutne fakty pokazują, że rzekomo równoprawne, toczone w atmosferze przyjaźni negocjacje, przynosiły i przynoszą Polsce kolejne klęski, likwidację miejsc pracy, zaprzepaszczenie dorobku technicznego, naukowego, zmniejszenie szans na rozwój. Jesteśmy kolonizowani przy naszym aplauzie.
Opowieść o sukcesach jest zatem świadomym, cynicznym kłamstwem. Swoje znaczenie mają stałe, istniejące od wieków wpływy ościennych mocarstw w Polsce. Ich fundamenty położył car Rosji Piotr Wielki, który odniósł ogromne zwycięstwo i de facto zlikwidował polską niepodległość, osadzając na naszym tronie Augusta II Mocnego z dynastii saskiej Wettynów. Ten jedną z pierwszych decyzji zezwolił wojskom rosyjskim na wejście w granice Rzeczypospolitej. By ocieplić stosunki z Rosją, zrezygnował z niepodległości kraju. Jaką cenę dzisiaj jesteśmy skłonni zapłacić za uśmiech Putina i pieczątkę weterynarza rosyjskiego na polskiej świni? Piotr Wielki doprowadził też do rozwiązania armii polskiej. Car zamiast toczyć kosztowne i zawsze ryzykowne wojny, wykorzystując dużo tańszą agenturę wpływu i szpiegów, rozwiązał problem państwa polskiego, kraju z dużym potencjałem ekonomicznym, ludnościowym i bitnym żołnierzem.
Zatem to w tamtym momencie, a nie niemal 80 lat później na Sejmie grodzieńskim, gdzie pod pistoletami rosyjskimi zaakceptowano ostatni rozbiór, straciliśmy niepodległość. Początek utraty niepodległości nastąpił w momencie, gdy w polskich elitach uznano, że jurgieltnictwo, pobieranie pensji od mocarstw ościennych przez możne rody, urzędników, posłów Rzeczypospolitej jest czymś, czego nie należy się wstydzić. Szkic Adama Kerstena „Hieronim Radziejowski. Studium władzy i opozycji" bardzo precyzyjnie pokazuje, że upadek zaczął się już wcześniej. Królowie elekcyjni budowali system klientelizmu. Handlując urzędami, przywilejami i królewszczyznami, kładli podwaliny pod system uzależnienia finansowego i politycznego wykorzystany przez ambasadorów Rosji, Prus i Austrii.
Wystarczyło zatem później podłączyć do tego systemu źródła łapówek płynące z mocarstw ościennych, by Polskę sparaliżować. Mechanizmy obronne już nie działały. Mechanizmy obronne działały, ale okazały się zbyt słabe i trzej ambasadorowie wykłócali się już tylko o wysokość składki na łapówkę dla polskiego króla. To powinna być dla nas nieustająca przestroga. Sąsiedzi są bogatsi od nas. Warto przy tym pamiętać, że utrata niepodległości nie musi odbywać się z hukiem. Może się dokonać jak koniec świata w wierszu Miłosza przyjdzie na łapkach kota. Niezauważalnie domknie się klatka. Klaka zdrajców będzie krzyczała, że jeszcze nigdy nie byliśmy tak wolni, a milcząca większość pozbawiona zbędnej polskości pozostanie bierna. Przecież komuś, kto nie chce, nie umie lub nie może się bronić, wystarczy pogrozić palcem, by narzucić mu swoją wolę. Sama możliwość ataku paraliżuje ofiarę.
I my się powoli w takie sparaliżowane strachem zwierzę po części zamieniamy. Siłę państwa i narodu fundują pielęgnowane dziedzictwo kulturowe oraz pamięć. Groby naszych bohaterów to alfabet naszej tożsamości. Czyny i pisma naszych nieśmiertelnych przodków są krwiobiegiem utrzymującym nas przy życiu. Bez nich państwo musi stać się instytucją niepotrzebną, kłopotliwą i kosztowną, przypominającą hotel, w którym zatrzymali się przypadkowi ludzie. Obawiam się, że zmierzamy do tego, by stać się hotelową gromadą, która jedzie windą, nic o sobie nie wie, nie umie się porozumieć i nie ma na to ochoty. Nawet nie mówi sobie „dzień dobry”, bo nie wie, w jakim języku wypada się odezwać. W Polsce język polski nie jest troskliwie chroniony, a powinien być z mocy prawa.
Jak to wygląda w edukacji? Przykład eliminacji podstawowych dla kanonu narodowego lektur, nauczania historii to tendencja aż nadto wyraźna. Dochodzi do sytuacji, w której poseł polskiego parlamentu publicznie oświadcza, że cieszy się z wyrzucenia rewizjonisty i imperialisty Mickiewicza oraz jego „Pana Tadeusza z listy lektur szkolnych. Chodzi o Marka Plurę z PO, który ogłosił też, że „Polak Sarmata to dla mojej rodziny twór kulturowo obcy, więc mi się nigdy w wychowawczym kanonie nie mieścił". I proponuje, by w zamian wychowywać Polaków na Europejczyków z dzieł niemieckiego poety Josepha von Eichendorffa. To rzecz niepojęta! W tej sprawie władze państwa polskiego też nic nie robią. PO w sposób ostentacyjny wspiera powstawanie separatyzmu śląskiego. Na II Kongresie Kaszubskim w 1992 r. Tusk wygłosił swój referat proponujący ogłoszenie autonomii Kaszub.
I zycie z PO , POpadla w smiertelny strach. Zdecydowano wybudzic kleczacego
Spiocha ,Piechocinskiego, ktory Prezesa PiS nazywa chuliganem POlitycznym".
Panie Prezesie nalezy nadal WALCZYC Z PRAWDZIWYMI chuliganami POlitycznymi takimi jak TUSK I. PIECHOCINSKI . TAK TRZYMAC!!!
NA POHYBEL zaprzancom! PO Trzykroc!!!
panstwo bo po bolszewicku, tak jak nauczyli go rodzice, uwazal ze to co panstwowe to niczyje, tak to potrafi bo przeciez okrada "panstwo"czyli PODATNIKOW dalej
Wystarczy zajrzec do internetu;
Telegraf,
Fozz,
Art-b ,
Oscylator ,
Fundacja Solidarnosc,
Cargo modlin,
Spólka srebrna,
Itd itd itp...
oto miara polityka jara !!! hihihihihahahahhiii
Zawsze, kiedy mój wieloletni partner posuwa mnie od tyłu, mam wzrok wpatrzony w mądrą, dobrą, szlachetną twarz przywódcy naszej partii.
~tow. Kaczysław2014-01-11 16:01
Sława Jarosławowi ! Jarosławowi sława !
Wobec postępującej degrengolady PO przypominam raz jeszcze program naszego wieczystego lidera, syna Słońca - oby żył wiecznie - Jarosława Kaczyńskiego na miarę naszych aspiracji w XXI wieku:
1. Wsadzić Leppera do kicia
2. Przejąć jego posłów
3. Uzyskać pełnie władzy
4. Wprowadzić w życie wielki program rozbudowy wiezien i obozów pracy.
5. Wsadzić Niesiołowskiego i Palikota do kicia.
6. Znaleźć układ na lewicy
7. Wsadzic wszystkich liderów lewicy do kicia
8. Znalezc układ w PO
9. Wsadzic wszystkich liderów PO do kicia
10. Skonfiskowac majatki wszystkich liderów partyjnych, którzy uczestniczyli w układzie.
11. Niedobitki z tych partii wcielic do PiS
12. W partii PiS szukac wrogów partii.
13. Zdemaskowanych wrogów partii wyrzucać z partii i pozbawiać prawa do pracy
14. Co piatemu zdemaskowanemu wrogowi partii PiS postawic zarzuty kryminalne i wsadzic go do kicia lub obozu pracy.
15. Liczyć głosy we wszystkich wyborach tak aby wynik był zgodny z polską racja stanu i oczekiwaniami PiS
16. Obsadzić wszystkie stanowiska państwowe działaczami PiS.
17. Przydzielić każdemu pełnoletniemu obywatelowi Polski osobistego agenta Tomka.
18. Zrównać ilość pomników Lecha Kaczyńskiego z ilościa pomników JP II w Polsce.
19. Wprowadzić w szkołach nowy przedmiot obowiązkowy: Jarosław Kaczyński – życie, twórczość i czyny polityka tysiąclecia.
20. Utworzyć nowa komisje panstwową i udowodnić zamach Tusko-Ruski w Smoleńsku
21. Wszystkich winnych zamachu Tusko-Ruskiego osądzić i przykładnie ukarać
22. Zerwać stosunki dyplomatyczne i gospodarcze z Rosja, odciąć Rosje od Europy gospodarczo i kulturalnie.
23. Uzyskac pozycje w Polsce analogiczna jaka uzyskal w ZSRR Jozef Wissarionowicz Dzugaszwili od roku 1937. Chodzi o legalna możliwość fizycznej likwidacji za pomoca aparatu państwowego dowolnego obywatela Polski, nie wyłączając najwyżej postawionych osobistości poprzez wykonanie jednego telefonu w odpowiednie miejsce.
24. Czołgać telefonicznie i publicznie tych przywódców państw UE, którzy nie spełniaja oczekiwań PiS.
25. Uzyskac dla Polski status państwa stowarzyszonego z USA jak np. Puerto Rico – odpadnie problem wiz.
26. Rządzić dozywotnio Polska.
Z pisowskim pozdrowieniem
tow. Kaczysław
IV RP NADCHODZI !!!
Okazuje sie, ze tych przelewów na konta Hofmana bylo wiecej i nie tylko od Pietryszyna..!
Piertryszyn przyznaje sie do 60 tys. "pozyczki", a przelewy do Hofmana sa na 140 tys...A wiec ?
pis'dzielstwo wspomaga kariery mlodym politrukom..placacym lapowki.
A Robert Pietryszyn, kumpel Hoffmana jeszcze ze studiów,( wspomagajacy Hoffmana od kilku lat kasa 'pozyczek" vide info CBA ) zaraz po studiach w wieku 26 lat dostal w 2006r w IV Kaczej prawej i sprawiedliwej (tfuuu!) prace w szesciu (!) spólkach Skarbu Panstwa.
Obsadzal Spólki SP min. SP Wojciech Jasinski, przyjaciel Kaczynskich, dobry kumpel Adama Lipinskiego , obaj prezesowali biznesom SREBRNEJ, spólki zalozonej przez Kaczynskiego w l. 90-tych (Hoffman siostrzeniec Lipinskiego) .
Wg oswiadczenia majatkowego za 2012 Pietryszyn (rocznik 1979, majacy wówczas w 2012 zaledwie 33 lata) od 30.04.12 jako Prezes Zarzadu Wroclaw 2012 zarobil ...293.670zl, do tego jako czlonek zarzadu za kilka m-cy 10..475zl .
Miesiecznie srednio zarobial wiec w 2012 ponad 25 tys zl .
Niezle jak na pozyczkodawce Hoffmana.
Ma juz tez Pietryszyn 2 mieszkania o lacznej wartosci 930.000zl. (!)
Ma tez oszczednosci 45 tys zl + 600 euro + w papierach wartosciowych 17.000zl +za wynajem mieszkania 13.639zl.
Ma tez karty kredytowe, kredyt odnawialny , 2 kredyty hipoteczne w kwocie 253.749 CHF - z tego do splaty na 31.12.12 zostalo mu do splaty 203.489zl.
I TAK WYGLADA finansowa KARIERA po studiach KOLESIÓW POLITRUKÓW PIS.
A reszta spoleczenstwa , mlodych fajnych, madrych ludzi po studiach - na kasy do hipermarketów .
Ani słynne „kręcenie lodów” przez poseł PO Beatę S. (jak ujawniły media w 2010 roku – ambasador USA w Warszawie stwierdził w jednej z dyplomatycznych depesz, że szef rządowej Rady Gospodarczej Jan Krzysztof Bielecki zaprosił amerykańskich inwestorów do udziału w prywatyzacji polskiej służby zdrowia!), ani afera stoczniowa, ani afera hazardowa (charakterystyczne, że za rządów Leszka Millera też była afera hazardowa), ani Amber Gold.
Według oficjalnej propagandy nie ma korupcji, jest rekonstrukcja rządu. Jednak gołym okiem widać, że istnieją układy między sprawującymi władzę a niektórymi przedsiębiorcami, że zamówienia publiczne to obszar patologii i korupcji, by „swoi” dobrze zarobili, że w Polsce są tworzone akty prawne pod naciskiem lobbystów.
Przecież często pojawiają się informacje świadczące o tym, że wygrywanie intratnych przetargów, dochodowe kontrakty ze Skarbem Państwa, pozyskiwanie atrakcyjnego mienia z zasobów państwowych i samorządowych, prywatyzowanie majątku państwowego i stanowienie prawa bywa podszyte łapownictwem.
Mechanizm działania był prosty: w zamian za gwarancję pracy i korzyści materialne pracownicy najważniejszych instytucji publicznych podpisywali z firmami kontrakty na niebotyczne sumy, z aneksami uniemożliwiającymi w praktyce ich zerwanie. W kręgu korupcji znaleźli się zatem najwyżsi urzędnicy państwowi oraz szefowie największych firm informatycznych.
Patologiczne zjawiska prowadzą do tworzenia systemu oligarchicznego, zbliżonego do standardu republik bananowych w Ameryce Łacińskiej. Czy powstanie na przestrzeni kilku lat gigantycznych fortun polskich rekinów biznesu to efekt mrówczej pracy od pokoleń czy układów i „dojścia” do najważniejszych polityków?
Skąd mamy mieć pewność, że w państwie Tuska wiele inwestycji lub transakcji związanych ze środkami publicznymi nie zasila w jakimś procencie prywatnych kont decydentów i urzędników?
Tusk, gdy dochodził do władzy, obiecywał zdecydowaną walkę z korupcją. Była nawet minister Julia Pitera, która kwieciście, ale bez żadnych konkretów przez 4 lata „lała wodę” i opowiadała, jak rząd przeciwdziała patologiom, choć jedynym jej „sukcesem” było wytropienie, że jeden z wysokich urzędników kupił na służbową kartę płatniczą dorsza za 8 zł 17 groszy!
Czy Jarosław Kaczyński odradził Prezydentowi RP tego idiotyzmu?
Ląduj Abel, ląduj!
Pozbył się politycznego przegrańcy.
MORDERCA!