Krótki film przygotowany w ramach kampanii z okazji 10-lecia członkostwa Polski w UE przestawiono na wtorkowej konferencji prasowej. Wykorzystano w nim piosenkę Beatlesów "Hey Jude" i pokazano, jak zmieniła się Polska po wejściu do Unii. Spot kończy hasło "10 lat świetlnych".
- Dreszczowiec to to nie jest. Wygląda na banalny filmik, w którym wykorzystano kilka schematów reklamowych. Pierwszy polega na wzięciu znanego utworu muzycznego wzbudzającego silne emocje, drugi - sięgnięciu po kontrast. Najpierw jest więc negatywna przeszłości, a potem pozytywne obrazki, związane z tym, co daje Polsce UE - mówi dziennik.pl dr Norbert Maliszewski, specjalista od marketingu politycznego.
Jak przekonuje, tę metodę wykorzystano nie bez powodu, tym bardziej, że takiego rodzaju techniki są od lat stosowane, czy to w reklamach samochodów, czy to w reklamach garnków. - Można oczekiwać, że będą skuteczne także w przypadku polityki, aby przekonać mniej nią zainteresowanych wyborców - dodaje.
Tymczasem Elżbieta Bieńkowska przyznała podczas konferencji, że "ma dreszcze" za każdym razem, kiedy ogląda ten spot. - Państwo zareagowali dość obojętnie, mam nadzieję, że nie są państwo reprezentatywną próbą, państwo jacyś są bardzo ponurzy, naprawdę was ten spot nie ruszył? - zwróciła się do dziennikarzy.
To oczekiwanie, że będzie to spot genialny, zdaniem dr hab. Norberta Maliszewskiego, może dziwić, bo jak przekonuje, zastosowano na tyle prosty zabieg, że można go porównać z obecnością w reklamie gołej kobiety.
Rządowa kampania jak kryptoreklama?
I choć przełomu w kampanii nie ma, to jednak reklamówka pokazuje nowy sposób walki o wyborcę. Widać, jak przekonują eksperci od marketingu politycznego, że PO odchodzi od mówienia o zagrożeniu ze strony Ukrainy, a zaczyna się koncentrować na aspektach pozytywnych - przekonuje, że Polska się rozwija, wykorzystuje środku unijne, korzystnie negocjuje na arenie międzynarodowej.
- Trudno o bardziej widoczny kontrast, jeśli ten spot porówna się z wtorkowym wystąpieniem Jarosława Kaczyńskiego, mówiącego na górniczej hałdzie o bezrobociu - podkreśla dr hab. Norbert Maliszewski.
Jak przekonuje, uzasadnione było też wyemitowanie zajawki spotu, w której Donald Tusk zaśpiewał fragment piosenki - pomagała przyciągnąć uwagę i wywołała chaos informacyjny.
- Spot główny nie jest jednak wielkim zaskoczeniem. To typowa reklama wizerunkowa, swoisty teledysk, ale i kryptoreklama. Bo choć PO nie będzie opowiadała o tym, że to jest spot kampanijny, bo przecież mówi o 10 latach w UE, to jednak promocji Platformy także służy - kwituje wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego.